Uparcie twierdzę, że dobra stylizacja każdej mamy na co dzień to dres, ale taki nie wyciągnięty, lub legginsy. Mamy czuć się dobrze, wygodnie i komfortowo. A co jeśli czeka nas powrót do pracy? Ciężko się będzie wcisnąć w dżinsy i paradować tak ponad 8 godzin. Na pewno znasz ten ból brzucha na koniec dnia, od za ciasnych spodni. Dlatego zdradzę Ci jakie mam na co dzień podejście do ubierania się. Oto moje sikrety:
- Czerń. Absolutnie ją kocham i czasem z nią nawet przesadzam. Nie mam obecnie żadnej żałoby, a jestem o to pytana. Moja mina ulega zdziwieniu, bo tamte czasy wydawałoby się, że minęły bezpowrotnie i jest to po prostu zaściankowe myślenie. Choćbym nałożyła bluzkę w innym kolorze (a przecież czasem tak robię), to źle się w tym czuje i jakoś nie pasuje mi ona do twarzy. Uważam, że ten kolor wyszczupla i maskuje niepotrzebne niedoskonałości figury. Uwielbiam czerń!
- Płaszcz. Stawiam na elegancję. Na zimę wybrałam taki jak ze zdjęć. Z Mohito. Ciepły, z wielkim kołnierzem, którym można dobrze się opatulić. Pasuje do wszystkiego.
- Dół – mam swoje ulubione legginsy jak i moje śmieszne fajne odkrycie. Tym odkryciem jest połączenie rajstop i krótkich spodenek. Wygląda to dobrze tylko w czarnym kolorze i niestety nie pasuje do wszystkiego i na każdą okazję. Jednak pasuje to do szpilek jak i do płaskiego obuwia. Więc albo legginsy, albo to. Niestety nie dam rady jeszcze się wcisnąć w moje stare dżinsy, a i myślę, że jak się wcisnę, to będzie mi po prostu niewygodnie. Brakuje jeszcze z 8 kilo, straciłam już nadzieję.
- Góra. Stawiam na luźne koszule, bluzki, czy golfy. Nie lubię wciągać brzucha, a w obcisłym ubraniu jeśli tego nie zrobię, to zaraz pytania czy nie spodziewam się córeczki. Nie wiem co z tym naszym społeczeństwem jest nie tak, a może spodziewam się syna? A może to ciąża spożywcza?
- Obuwie. Jedyne płaskie obuwie w mojej szafie to albo trampki albo buty emu. Tylko takie uznaje. W samochodzie zawsze wożę ze sobą szpilki i jak są tylko potrzebne to je zakładam. Przy dzieciach zaczęłam cenić sobie wygodę ponad wszystko.
- Torebka. Tylko taka, która ma tysiąc kieszonek lub przegródek. Taka co wiele pomieści i obowiązkowo jest czarna. Tylko latem sobie pozwalam na inny kolor. Pomimo tych przegródek i tak jest studnią bez dna, a to co do niej wrzucone, bezpowrotnie przepada.
- Zegarek. Nie jest to zegarek moich marzeń, ale jak na razie wystarcza. Musi być wodoodporny, bo praktycznie nie zdejmuję go z ręki. I musi dobrze wskazywać godzinę. Zdejmuję czasem tylko do snu, bo jak zdejmę to nieraz zapomnę założyć i zerkam co chwilę jak kretyn – na pusty nadgarstek. Przy zegarku – gumka do włosów, pod koniec dnia zaczynają wkurzać.
- Włosy – nie cierpię na gęstość, a uważam że im więcej tym fajniej. Mimo, że rozumiem mamy w związanych kitkach, to chciałabym aby czasem poczuły wiatr we włosach. Uwielbiam kobiety, które mają je rozpuszczone. Ups, to zahacza o inną orientację ;)
- Biżuteria. Zegarek – pisałam, małe ulubione kolczyki i to wszystko na co dzień. Kiedyś byłam całkiem inną osobą. Lubiłam ogromne kolczyki, ale to takie, po których moja dziurka w uchu przypominała literę I. Lubiłam kolory, eleganckie kuse stroje. Dziś cenię wygodę i jeszcze raz wygodę i jeszcze raz wygodę z elegancją.
To mój pierwszy taki wpis, to moje pierwsze takie typowe pozowanie. Nie wiem czy to Ci się podoba, ale daj mi znać, bo chciałabym stworzyć serię takich wpisów, jednocześnie rozwijając zakładkę ‘glammama’. Co w niej potrzebujesz? Jestem otwarta na Twoje propozycje!!! :)
Nasz instagram (będziesz na bieżąco!): https://www.instagram.com/buuba_pl/
Nasz facebook: https://www.facebook.com/buubapl/?fref=ts
Kadry: Kasia Znana