Małżeństwo z dwojgiem dzieci znajdzie tysiąc powodów dlaczego warto wyjść z domu. Niestety nie jesteśmy w czepku urodzeni i ciocie, babcie, wujkowie, teściowie, dziadkowie nie są u nas pod ręką, nie służą nam pomocą i nasze cudowne dzieci cudownie nie znikają. A szkoda. Czasami. No dobra, dżołk taki.
Z utęsknieniem wyczekuję wspólnych wyjść i na palcach jednej ręki mogę policzyć, na ile osób mogę liczyć jeśli chodzi o opiekę nad moimi dziećmi. Biorąc pod uwagę, że te osoby mają też swoje sprawy i mają mało czasu, to.. zostaje mi połowa ręki. I gdy jakaś ciocia (bo zazwyczaj te ciocie to moje przyjaciółki) znajdzie dzień w swoim napiętym grafiku na dobrowolne zgodzenie się na samozagładę (niech będzie, że trochę przesadzam, bo uważam, że moje dzieci są czasem bardzo grzeczne), to ja również odnotowuje to w swoim kajecie i czekam na ten dzień z utęsknieniem.
Kiedy wiesz, że będziesz miała wychodne, to nastawiasz się na to jak sroka na błyskotki, na ten dzień oczywiście. Błyskotki też mogą być. Odliczasz odliczasz i broń Cię Panie Boże niech któraś w ostatniej chwili ciocia odmówi (na pewno znasz ten ból), że głowa boli, że nie może, albo że też ukochany jej przyjechał. Łzy ciekną ciurkiem po policzkach. Świat się zawalił.
Dobra, podejście numer dwa. Dziś wychodzicie. Tylko….
GDZIE???
Powiem Wam, że kino już odeszło do lamusa. Kino jeśli nie ma ciekawego repertuaru, czyli czytaj: znajdują się w nim same POLSKIE komedie romantyczne, horrory, bajki, dramaty, to nie mam tam po co iść. Zawsze uwielbialiśmy chodzenie do kina i raz skorzystaliśmy, powiem Wam, że wiedząc o tym, że film jest mega nieciekawy i niania ma ograniczony czas po prostu wyszłam. Wolałam spędzić ten czas na zakupach w samotności niż w towarzystwie polskiej komedii, która była tak mocno przewidywalna, że scenariusz mogłam sobie sama dopisać. I dopisałam. I jak się później okazało – się sprawdził. Tatko ofkors pytał mnie tysiąc razy czy na pewno wychodzę.
Kino – propozycja numer jeden – spalone
Czas na propozycję numer dwa – sushi. Takiego dobrego w dużej ilości nigdy nie odmawiam. Jednak wiesz co Ci napiszę? Jak mam iść na sushi randkę z mężem to wolę je zamówić do domu. Oczywiście pomijam te punkty w menu z surową rybą. A wiesz dlaczego? Bo moje dzieci tak uwielbiają sushi, że aż im się uszy trzęsą. Odkryłam to pewnego razu, gdy sobie przywiozłam do domu, jakoś ostatnio, na mecz. Polska grała z kimś tam, akurat wygrała, a ja z tej radości musiałam… obejść się smakiem sushi, bo zanim się obróciłam, to sushi znikło.
Dwie propozycje spalone, czas na trzecią, również wybieraną jako najczęstszą formę odpoczynku od dzieci (czyt. randki). Taką formą może być szybki wyjazd. Odkąd dzieci się urodziły był to nasz pierwszy (tak mi się wydaje, bo nie dowierzam) wyjazd na noc poza dom, BEZ DZIECI. I to taki dosłownie ekspresowy. Wyjechaliśmy o 15stej w niedzielę (wyjazd relacjonowałam TUTAJ-klik), by wrócić jeszcze przed śniadaniem dzieci w poniedziałek rano. Obsługa hotelowa była strasznie zdziwiona, że tak ekspresowo, i o tak wczesnej porze musieli specjalnie dla nas przygotowywać śniadanie, bo zazwyczaj jest szwedzki stół dla wszystkich. Powiem Wam, że wyjazd był super! Szczególnie, że miałam fajną niespodziankę dla męża z okazji rocznicy, ale przed tą niespodzianką to nie mieliśmy o czym rozmawiać, tylko o… dzieciach. Rozmawialiśmy jak szybko rosną, jak rozmawiają, jak się kochają i jak biją. Wspominaliśmy, że gdy Tatko poznając mnie 11 lat temu na weselu, odsunął mi krzesełko (wówczas brunetce) i nawet mu przez myśl nie przeszło, że może mieć ze mną dzieci.
Także wyjazdy są na tak i na nie – po pierwsze non stop myśleliśmy o tym jak dzieci mogłyby fajnie się tu bawić, a po drugie non stop o nich rozmawialiśmy. I stwierdziliśmy, że następny wypad może z dziećmi.
Nasze obecne randki są jeszcze dla Was do opisania, także… cierpliwie czekajcie :)
I pamiętajcie! Pielęgnujcie swoje związki! Dzieci widzą więcej niż się wydaje!
Na zdjęciu jedna z moich stylizacji randkowych. Warto wówczas pokazać mężowi, że gdy stajemy się matkami, to jak się postaramy to są czasem z nas ludzie. I nie ma żadnego wstydu by gdzieś nas zabrać. Niestety jak popatrzyłam na te zdjęcia, to przydałoby mi się parę kilo zrzucić, zanim zostanę #szafiarką. Ale sukienką się pochwalę, a co! :)
Sukienka – Mohito
Buty – Deezee
Torebka – MK
Kitka do torebki – Mohito
Naszyjnik – Apart