Czy blogowanie to już praca? Wydawałoby się, że tak, bo przynosi korzyści materialne, z czasem finansowe. Ale czy to jest harówka ciężka i ogromna? A czasem jest. Ale nigdy do tego tak nie podchodziłam. Dla mnie to przyjemność, przyjemność w uwiecznianiu chwil moich dzieci,bo chyba nikt nie zapamięta ich twarzy tak jak na zdjęciu. Nawet sama mam problemy z odtworzeniem przeszłości w myślach. Największą przyjemnością dla mnie jest Wasz odbiór, lajki, komentarze, ale Wy o tym wiecie. Za 90% Waszego odbioru mam ochotę Was wyściskać, bo to dodaje skrzydeł! Mam jeszcze większego powera na blogowanie, i mam nadzieję, że to widać. I teraz siedzę z moim laptopem i piszę do Was na kolanie, bo brak mi w domu miejsca takiego, by postawić tam kubek kawy, laptop, i oddać się twórczej wenie. Zazwyczaj to jest stół w kuchnio-salono-jadalni. Stół jeszcze nie taki jak byśmy chcieli, lub kanapa w salonie. Z rzadka w łóżku, gdyż kiedyś moją zgrabną (czyt. wielką) dupką niechcący (zapomniałam że on tam jest), przysiadłam na otwartą matrycę laptopa. Szkody jakich narobiła moja szanowna, opiewały w granicach 800zł. Dlatego nauczona niemiłymi doświadczeniami zawsze stawiam komputer powyżej zasięgu mojej dupki. Teraz wertuję czeluści internetu, zazwyczaj jest to mój ukochany pinterest, i szukam inspiracji. Na pierwszy ogień idzie biurko i kilka półeczek.
Jak już znajdę wymarzone biurko, to muszę obmyślić gdzie je postawić. Z jednej strony chciałabym urządzić taki kącik w salonie, by gdy kiedy będę musiała z niego skorzystać mieć na oku dzieci. A z drugiej strony lepiej by ten kącik był gdzieś w oddali, by spokojnie oddychać ‘pracując’ i by nie zasiadać do niego za często. Jak już miejsce będzie obmyślone, to pora na dodatki. Koniecznie świeże kwiaty (mężu!) kolorowe długopisy (by pocieszyć oko), notatniki, komputer i kubek kawy <3. Jestem też ciekawa czy u Was w domu macie takie miejsce, dajcie znać jak już przebrniecie przez morze inspiracji.