Patrzę na te oczęta, długaśne rzęski każdego dnia. Na te rączki, które każdego dnia coraz sprawniej, coraz sprytniej poznają świat. To z mego brzucha. Z mego brzucha wyszło takie istnienie idealne. Jest już taki duży, i przyznam szczerze, ale dzięki Bogu jest 85% czasu więcej grzeczny niż nie. Od razu tfu tfu i pukam w malowane. Tipi stoi, nie przewróciło się, telewizor nie pobity, zabawki całe. Choinka podczas świąt też nie ucierpiała. A ostatnio to w ogóle sprawił, że koparę z ziemi zbierałam. Bawił się w swoim pokoiku, mówię, że idziemy na dół, a on wiecie co zrobił? Zabawkę, którą się bawił odłożył na miejsce. Miałam go ochotę zjeść w tej minucie. Rozumiecie to? Jeszcze raz Wam napiszę, on odłożył zabawkę na miejsce! I co jeszcze lepiej, co jest super, a co sprawia mu frajdę, nauczył się wyrzucać śmieci do kosza! Otwiera go, wyrzuca i zamyka. Powiecie ‘eureka’! ale dla mnie, dla matki to taki wielki skok rozwojowy, który sprawia że duma rozsadza serce:)
Ale nie powiem, przychodzą takie dni, gdzie te ściany go przytłaczają, spacer nie pomaga, wycieczka do sklepu owszem, ale nie zawsze jest taka możliwość, wtedy szukam rozwiązań. Hitem były kredki, teraz szukałam czegoś więcej, potrzeba było czegoś nowego.
Na początku skorzystałam z gotowego zestawu. Jest dla starszych chłopców, ale jakby to powiedzieć, zrobiłam to specjalnie, by zaangażować do tego kogoś jeszcze. Nasze dziecko, zapewne jak i każde inne, najlepiej się bawi z kimś, a w szczególności z ukochanym tatą. Nad tą rakietą spędzili chyba z 40 minut. Pod okiem ciekawskiego Bubka Tatko sklejał elementy, a hitem było malowanie. Ja oczywiście się cieszyłam, że tyle inwencji twórczej w naszym synku jest, ale Tatko… on pod nosem sobie tylko: ‘nie, nie, tylko nie żółty, bo wyjdzie sraczkowato’! o.O
Rakietę znajdziecie w sklepie ekomaluch – TU i w sklepie KIDSTYLE – TU
Po zakończeniu pracy nad rakietą przyszła pora na herbatkę, rakieta schła, a chłopaki opijali się i konsumowali. Pewnie zauważyliście, że picie herbatki, nalewanie jej, to jedna z ulubionych zabaw Bubka? Wyszukuję mu co fajniejszych zestawów herbacianych, ten znalazłam TU, u Gabrysi z Krainy Eko Zabawek. Śliczny zestaw z drewna bambusowego i ekologicznej farby, zwróciłam na to szczególną uwagę gdyż kubeczki naprawdę lądują w jego buzi!
i na koniec najlepsze, tak Bubi się tym zachwycał, że aż prawie noc nas zastała. ciastolina i w dodatku JADALNA!!! sama tego nie mogłam pojąć! Po przepis to do Mamy Wronkowej TU. Ona skorzystała z lepszych farbników, choć mniej wydajnych. Ja skorzystałam z takich w proszku, i ich… nie pożałowałam, róż wyszedł jak kupa, a chciałam taki delikatny pudrowy, ale cóż… liczy się zabawa, a była mega! Ciastolinę postanowiłam po zabawie zamrozić, ale nie wiem czy uda mi się ją wskrzesić, dam znać.
Mamo, co Ty mi tu jakieś serca klepiesz, ja mam MŁOTEK, ROZUMIESZ TO?! ;)
Polecam takie zabawy każdej mamie, nie tylko zajmie dziecko na długi czas, ale i rozbudzi jego wszelki zmysły. Usprawni jego rączki manualnie, i pobudzi wyobraźnię. Przy ciastolinie zaczęłam razem z Bubkiem, ale musiałam iść bo mnie wzywał pewien ssak, doskonale sam sobie radził przez dłuższy czas!
Macie może swoje sprawdzone sposoby na takie zabawy? Może jakieś przepisy? Chętnie skorzystamy!
bluza Bubka w potworki od Mamatu, jest mega ciepła! –TU