Close
Close

Brak produktów w koszyku.

Letnie popołudnie w ogrodzie

Letnie popołudnie w ogrodzie

 

2

Oboje z mężem pochodzimy z dwóch innych miast. Oddalone od siebie około godziny drogi. Mój mąż wybył z rodzinnego miasta do większego na studia. Ja później także, zamieszkaliśmy razem i jesteśmy ze sobą do tej pory. Dzieli nas niecałe 8 lat różnicy, on kończył studia a ja zaczynałam. Poznaliśmy się kiedy byłam jeszcze w liceum, miłość prawie od pierwszego wejrzenia, przyjeżdżał do mnie co weekend. Z wielkiego miasta do mniejszego. Teraz mieszkamy w tym większym i mamy dwa mniejsze do odwiedzania, jego i moje. Zawsze gdy tam jedziemy, mówię, że jedziemy na wioskę, bo tak mi się wydaje, że tak jest.

Tam czas płynie wolniej, rozmowy o niczym są ciekawsze, muchy gryzą jeszcze mocniej, a od świeżego powietrza boli głowa. Jabłka, wiśnie, śliwki, gruszki, maliny, borówki, to wszystko rośnie na krzakach i drzewach, nie trzeba lecieć do sklepu. Jest swojsko, sielankowo, Bubuś leży na trawie, bądź na huśtawce, wszyscy się uśmiechają do niego. Podwórka cudowne, pełno kwiatów, pieski biegają jak zajączki. Jedzenie inaczej smakuje, a o Bubusia się kłócą, kto ma ponosić, powozić w wózeczku. Uwielbiam ten czas i strasznie się nim napawam. Choć podróż godzinna, mogłabym jeździć jak najczęściej, do dziadków których kocham, którym wiele zawdzięczam, którzy pamiętają o każdych moich urodzinach, od których nigdy nie wyjdę z pustymi rękoma (chociaż z dwa kotlety z obiadu, słoik dżemu, czy reklamówka owoców, które teraz rosną). Zdrowia im…

2a 4 5 6 7 8 9 9b

 

Bluza – reserved

Body – minirodini

Kocyk – TU

Close