Są rzeczy, bez których nie zaczynam dnia. Są rzeczy, które są małymi przyjemnościami, one sprawiają, że dzień przeżywa się przyjemniej.
Do moich magicznych sposobów na dobry dzień należą:
- Dobra kawa. Mało która matka, która modli się codziennie o przespaną noc, da radę bez niej rozkleić powieki.
- Makijaż. Pisałam o tym (klik) tysiąckroć, że staram się by był codziennie, i robię to tylko i wyłącznie dla siebie. No pewnie, że nie dla kuriera. I choć moda teraz wchodzi na #nomakeup, której bacznie się przyglądam, szczególnie na insta, gdzie piękna mother spuści głowę, grzywka okala jej twarz, a piękne rumienie słońca okalają policzki. Gdybym ja sobie zrobiła takie selfie, to najpierwszym planie byłyby moje sińce pod oczami.
- Ćwiczenia, i choć wczorajszy dzień już straciłam, przyznaję się bez bicia, to po nich czuję się o wiele lepiej. Jakoś humor dopisuje bardziej, żarty męża są ciut bardziej znośne i nawet pogoda wydaje się być lepsza!
- Szczęśliwe dzieci. To oczywiście jest numer jeden, ale bez kawy mama nic nie zdziała. Moje dzieci i pewnie dzieci każdej z Was uszczęśliwiają kolejno: dobra zabawa, wygodny ciuszek, sucha pielucha i dobre jedzenie. Jeśli chodzi o to ostatnie, to dobrze się złożyło, bo zaproszono nas do akcji:
Przyznam się bez bicia, ale Babycook widoczny na zdjęciach mamy już od trzech miesięcy! Tak go codziennie testuję i maltretuję, że nie było jak, zrobić dla Was zdjęć i opisać go. Pomyśleć, że nasze matki miały tetrowe pieluchy, tarkę do prania, a marchewkę gotowały w garnku i ścierały na tarce. I miały na to wszystko czas! Teraz jak mi jakaś moja przyjacióła gdera, jak to ciężko w tych czasach chować dzieci, to przewracam oczami, pieluch prać nie trzeba, gaci też, nawet naczyń! I jedzenie samo się zrobi. Wystarczy przycisnąć co trzeba. Żyć nie umierać! Babycooka pokochałam od pierwszego wejrzenia/gotowania i nie mam zamiaru się z nim rozstawać.
Wszystko robię w nim ‘przy okazji’, podczas gotowania rodzinnych obiadów. Gdy u nas mielone, to Oli ma malutkie meatballsy do BLW, gdy kotleciki z piersi na obiad, to zanim je zrobię, odkrajam kawałek i dorzucam brokuła. Łosoś, warzywa, wszystko na parze i zdrowo! Do pojemnika po lewej wlewam wodę aż po brzeg, i ona wystarczy na całe gotowanie, a całe gotowanie to kilkanaście minut! Po gotowaniu wystarczy kliknięcie w drugą stronę, a potrawa zmieni się w papkę dla naszego bezzębnego szkraba.
Najedzone dziecko to szczęśliwe dziecko :)
I nasz hicior, silikonowy multipojemnik do mrożenia jedzenia. Pojemność jednego pojemniczka jest jak słoiczek i w zupełności nam wystarcza na obiadek.
Od lewej: Łosoś z kalafiorem, meatballsy z ziemniaczkami, brokuł z piersią i papka z nich.
A teraz uwaga mam dla Was niespodziankę!
– KONKURS –
Beaba zaprasza Was do zdrowego gotowania! Wystarczy, że udostępnicie ten post i wymyślicie przepis, który będę mogła zrobić w Babycooku (gotowanie na parze i blendowanie), a zgarniecie te świetne akcesoria dla swoich pociech!
Zestawy są trzy. Przepis, który zwycięży, zrealizuję na blogu i jednocześnie podam wyniki konkursu :)
Zaskoczcie mnie! Bym miała co robić :D Konkurs zakończy się po majówce, może przez ten zacny weekend wpadnie Wam coś fajnego do głowy jeszcze? Przepisy w komentarzach możecie zostawiać do 4 maja do 23:59. Wraz z przepisem napisz na który zestaw/nagrodę masz chrapkę :) Powodzenia!
EDIT: KONKURS ROZWIĄZANY.
BEABA POLSKA – KLIK