Sezon na infekcje trwa, czy chcemy czy nie chcemy, nie jesteśmy w stanie tego uniknąć. Nasze maluchy często narażone są na infekcje przez placówki do których chodzą. Szkoła, przedszkole. Sezon grzewczy, zamknięte sale i spora ilość dzieci. Wszystko sprzyja rozwijaniu infekcji, a ja co robię gdy już nas dopadnie? Przeczytacie to w tym wpisie.
Jednakże gdy to już Was dopadnie choroba, nie martwcie się na zapas. Według pediatrów nie powinniśmy panikować z każdą infekcją. Organizm malucha sobie z nią poradzi. Rozpoznaje co się dzieje i działa. Tworzy przeciwciała i dzięki temu buduje odporność. My w takich sytuacjach możemy zaradzić wiele.
Gdy zdarzy się choroba przede wszystkim:
NIE PANIKUJE
Opowiem Wam historię:) Gdy na świat przyszedł Kubuś, mój pierwszy synek, z każdym pierwszym katarem leciałam do lekarza. Gdy ten katar nie dawał mu żyć (według mnie, bo dziecko zachowywało się w porządku, jak sięgam pamięcią) to ja – ta spanikowana mama, że moje niemowlę coś dopadło, biegłam czym prędzej do przychodni. A że miałam ją po drugiej stronie ulicy to już inna sprawa ;)
Dlatego swobodniej było mi iść wiedząc, że mam blisko i mogę się upewnić, czy z moim maluchem jest wszystko okej. Jak w przeciągu tygodnia przyszłam trzeci raz z tym samym katarem, to w końcu pediatra mi powiedziała: „proszę nie panikować, takie rzeczy się zdarzają”. Przy drugim dziecku miałam już całkowicie inne obycie i doświadczenie. I wiem jak bardzo ważne jest opanowanie, by tego stresu nie przenosić na resztę domowników i przede wszystkim na dzieci.
Mówią: TYLKO SPOKÓJ MOŻE NAS URATOWAĆ. I to jest prawda! W każdych kryzysowych sytuacjach stres i panika zaburzają nam prawidłowy tok myślenia. Gdy jesteśmy spokojni, nie panikujemy, wówczas potrafimy myśleć racjonalnie.
ROZPOZNAJE CHOROBĘ
Myśląc racjonalnie (gładko przechodzę do drugiego punktu) jesteśmy w stanie ocenić, czy choróbsko, które spotkało nasze dzieci jest poważne. Zazwyczaj patrzę na stan ogólny mojego dziecka, oraz na poziom jego energii. Na objawy takie jak katar, kaszel czy gorączka. Jestem wówczas w stanie ocenić czy organizm da sobie radę, czy potrzebuje wsparcia, czy wizyty lekarskiej. Pamiętaj, że gdy jesteś niepewna lepiej to skonsultować z lekarzem niż nie skonsultować.
LECĘ DO APTEKI
Lub otwieram szufladę, w której mam wszystkie rzeczy. Znajdują się tam miedzy innymi preparaty do inhalacji, nebulizator, termometr bezdotykowy. Między innymi znajduje się tam Pyrosal. Syrop, który można podawać dzieciom od 3 roku życia. Ma prosty naturalny skład. Działa przeciwzapalnie i przeciwgorączkowo. Oraz w przypadku kaszlu, podrażnienia dróg oddechowych powleka je i daje dziecku ulgę.
Jest idealny jeśli chodzi o infekcje i zawsze staram się mieć go w domu.
Dlatego jeśli chcecie postawić na naturalne składniki w leczeniu Waszego dziecka, to polecam Wam Pyrosal. Zawiera między innymi takie składniki jak: liść podbiału, kwiat bzu czarnego, kwiat lipy, czy kora wierzby.
UMAWIAM SIĘ NA WIZYTĘ
Gdy dziecko jest osłabione i potocznie mówiąc leje się przez ręce, nie jesteśmy w stanie sami zapanować nad chorobą, oraz nad obniżeniem wysokiej gorączki, warto wówczas umówić się do poradni, a jeśli jest weekend, poszukać takiej weekendowej, lub pojechać na sor. Nie bagatelizujmy tego, co sprawia, że się obawiamy i nie jesteśmy w stanie sami sobie dać rady.
JESTEM CIERPLIWA
Każda choroba potrzebuje postarać się rozwinąć w organizmie małego dziecka, a każdy organizm potrzebuje czasu by z nią powalczyć. To nie trwa jeden dzień, czy dwa. Dlatego ważne jest to, by uzbroić się w cierpliwość. Otoczyć parasolem ochronym nasze dzieci. Dać dużo miłości, często przytulać. Sprawić by czuły się bezpiecznie i by wiedziały, że ktoś jest obok. Gdy dziecko będzie się czuć komfortowo, poziom kortyzolu w organizmie nie będzie wysoki i organizm będzie miał więcej sił do walki.
Dlatego drogie mamy oprócz wszystkich działań, które opisałam, cierpliwie czekamy i przytulamy nasze dzieci z ogromem miłości! A wówczas z każdą chorobą wygramy bardzo gładko!
Wpis powstał we współpracy z Herbapol Wrocław SA.