Lepszego przepisu na szarlotkę nie spotkałam. Idealna, przepyszna, a Wujek mi zdradził, że sekretem są jabłka. Tradycyjna, jedna ze starszych odmian jabłek: Reneta. Ja spotkałam na targu renetę szarą, więcej takie kupiłam. Idealnie pasują do szarlotki!
Szarlotka mimo, że pieczona w wielkiej blasze znika w oka mgnieniu. Sama pochłaniam kawałki szarlotki z prędkością światła, ja mam tak niestety, że jak coś mi smakuje, to mogłabym to jeść i jeść :)
Ale już się nie rozpisuje, podaję przepis, będziecie potrzebować:
Na ciasto:
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 szklanki mąki pszennej
- 1/3 szklanki cukru
- 1 paczka cukru waniliowego
- 300g masła
- 5 żółtek
Nadzienie:
- 2 kilogramy jabłek Reneta
- 1 cukier waniliowy
- sok z połowy cytryny
Beza:
- 5 białek
- 1,5 szklanka cukru
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
Przygotowanie ciasta: do miski wrzucamy składniki bez jajek, masło w temperaturze pokojowej siekamy. Całość wyrabiamy na gładką masę ręcznie, na koniec dodajemy żółtka i również wyrabiamy.
Całość zawijamy w folię spożywczą (formując wałek) i wkładamy do zamrażalnika na około pół godziny.
W międzyczasie obieramy jabłka, tarkujemy je na dużych oczkach, dodajemy rok z cytryny i cukier wanilinowy.
Nagrzewamy piekarnik do 180stopni.
Wyjmujemy ciasto z zamrażalnika, i 3/4 ciasta ścieramy na tarce o dużych oczkach, do dużej blachy wyłożonej papierem. Wkładamy to do piekarnika na 10 minut.
W tym czasie przygotujemy bezę. Białka ubijamy na sztywno (najlepiej białka w temperaturze pokojowej, z odrobiną soli), stopniowo dodając cukier, na sam koniec dodajemy mąkę ziemniaczaną. Miksujemy tak by uzyskać sztywną białą pianę.
Wyjmujemy nasz podpieczony spód z piekarnika. Wkładamy na to jabłka, wyrównujemy. Wykładamy ubite biała i rozsmarowujemy je równo. Na sam koniec ścieramy na dużych oczkach pozostałą część ciasta.
Pieczemy 40minut, 180stopni, na grzałce góra dół.
Gorące ciasto kusi by je zjeść, ale podczas krojenia może się rozpadać. Lepiej zaczekać ;) Miłośnicy słodkości mogą posypać całość cukrem pudrem, smacznego!
