Jest wieczór, w tle gra kołysanka. Jeszcze nie śpią, przepychają się tylko kto będzie spał obok mamy. Wieczorami nie dostrzegają, że mają siebie. Wolą mnie. Muszę spać z nimi w samym środeczku. Nie wiem na co im te piękne pokoiki. Nieustannie chcieliby być ze mną. Ja jestem na dole – to oni są na dole, ja idę na górę, to oni idą na górę ;) I tak jest bardzo często :D
I teraz będę szczera, aż do bólu. Jeśli Ty też tak masz – daj mi znać! Staram się im dawać jak najwięcej, jednak czuję, że daję za mało. Za mało spędzam z nimi czasu. Za dnia są w przedszkolu, wieczorami cieszą się sobą, a późnym wieczorem kiedy kładę ich do snu, chcą być ze mną. Nieustannie ze mną, uwieszone jak dwie małe małpeczki.
I gdy czasem brak mi cierpliwości, czuję, że nie na to się pisałam. Jestem mamą – powinnam być oazą spokoju, oazą miłości. Powinnam słuchać i tłumaczyć cierpliwie…
I tak właśnie powstał ten pierwszy punkt. Najtrudniejszy w tym calym macierzyństwie. Oto on:
CIERPLIWOŚĆ
Cecha, która uznawana jest za cechę charakteru. Gdyby nie miłość, nie miałabym jej tak dużo w sobie. Bo do cierpliwych osób ja naprawdę nie należę… Nie lubię pisać wpisu na blog przez 7 godzin, nie znoszę zabierania się za rzeczy, które zajmują naprawdę bardzo dużo czasu. Chociaż robię rzęsy, szydełkuje, to wiem, że i tak te czynności zabierają mi mniej czasu niż innym. Wolę coś co da się zrobić naprawdę szybko – bo naprawdę niestety się mocno niecierpliwię! Nie lubię stać na czerwonym świetle i czekać na spóźnialskich…
I macierzyństwo uświadomiło mi, że nie ma że nie lubię… Moje dziecko mnie potrzebuje, jestem tuż obok niego…
OCZEKIWANIE NA NIEWIADOME
To było najstraszniejsze w pierwszej ciąży. Cieszyłam się z niej niesamowicie. Cieszyłam się bardzo, że we mnie rozwija się nowe istnienie. Ale im ten brzuch był coraz większy, w moim umyśle rozgrywałam rozmowy sama ze sobą… a co będzie gdy… i tak dalej. Najzwyczajniej w świecie nie wiedziałam czego się spodziewać. Kiedy Buba zapragnie być na świecie? Jakie rozwiązanie ciąży mnie spotka. Cesarka, czy poród naturalny? Co będzie później?
OCZEKIWANIE NA PIERWSZE SPOTKANIE
Czy urodzi się zdrowy? Czy go pokocham? Czy będzie miał 10 punktów? Czy zdołam go wykarmić piersią? Te obawy, to najgorsze co mogło mnie spotkać. Zadręczały mnie dzień i noc. Spędzały sen z powiek, a później w ten sen mnie wpędzały z nadwiązką. Przed porodem nie mogłam normalnie funkcjonować, musiałam ciągle coś robić by nie myśleć. Włączył mi się syndrom wicia gniazda i całymi dniami sprzatąłam, a wieczorem znów przychodziły te sprzeczne myśli i walczące ze sobą jakby dwa umysły.
OPINIE I HISTORIE INNYCH
Mówią, by opiniami i opowieściami innych się nie przejmować/nie słuchać. Ale się po prostu nie da. NIE DA SIĘ. Słowa frustrują, wyprowadzają z równowagi, dają do myślenia. Po to są wypowiadane, żebyśmy je odbierali. Tak jak pogodziłam się z historiami innych porodów, z cioć dobra rada ‚załóż czapeczkę’, tak teraz niedorzecznym jest dla mnie, jak inne influencerki/blogerki rzucają stwierdzeniem: że wcale nie jest tak ciężko, jakby mogło się wydawać w pierwszych chwilach macierzyństwa. Tylko ja widzę na ich instastories, jak jest z nimi mama, ciocia, czy tato. To jest piękne, że rodzina je wspiera. Tylko co mają powiedzieć mamy, które są same? Same ze swim baby bluesem, same z kolejnym pampersem i pogryzionym sutkiem? Im niestety nie ma kto zabrać dziecka na spacer, by mama mogła wypocząć.
Ile jest nas – tyle jest obaw i sprzeczności. Chciałabym dziś wysłuchać Waszych historii. Co uważacie za najmroczniejszą stronę Waszego macierzyństwa?
Na szczęście nasze szkraby to wszystko nam wynagradzają, prawda? Wystarczą słowa kocham cię mamo, by wszystko wróciło na prawidłowe tory…. :)