Wiele razy się zastanawiałam co jest nam w życiu potrzebne, ale tak naprawdę. Mocno.
Wiele razy zastanawiałam się bez czego mogłabym się obejść, a co jest rzeczą niezbędną dla mnie. Wiele razy również zastanawiałam się od czego zacząć, jak napisać ten post. Sprawa jest dla mnie bardzo bolesna. Nie raz pisałam Wam to delikatnie i subtelnie, ale dziś chciałabym tak trochę z grubej rury, bo temat jest bardzo ważny.
Dla mnie szczególnie.
Wydaje mi się, że to los zesłał mi tę ‘robotę’, że mogłam być tam wśród nich chociaż przez moment. Przez moment poczuć się jak beztroskie dziecko, które dla czekolady da sobie umyć włosy, oraz pójdzie spać od razu po dobranocce. Zabrałam również swoich chłopaków, którym wcześniej wytłumaczyłam co i jak.
Napiszę wprost. Miałam 7 lat i bardzo wiele pamiętam. Była wysoka, szczupła, przepiękna, ciągle uśmiechnięta, miała idealne włosy, które lubiłam czesać grzebieniem. Nie raz miała problem by go później wyplątać. Bardzo lubiła spać w dzień, oraz zasypywać mnie drobiazgami, gdy każdego dnia wracałam ze szkoły. Nie lubiłam sprawiać jej smutku, ani przykrości. Kochałam ją przytulać i leżeć z nią na kanapie. Ostatnie wspomnienia jakie mam, to długi uścisk, gdy obiecałam jej, że już zawsze będę grzeczna, oraz to, gdy razem oglądałyśmy Króla Lwa. Ja płakałam jak bóbr, a ona jakoś się trzymała. Zawsze pokazywała mi swoją siłę wewnętrzną, oraz chciała dla nas jak najlepiej. Walczyła z przeciwnościami losu, jak tylko dawała radę, ale w końcu jej tych sił zabrakło…
Odeszła w wieku 26 lat. Ja miałam wówczas lat 7. Przebąkiwałam Wam kiedyś o tym, ale nie tak bardzo dosadnie. Dziś naprawdę bym chciała, bo okazja jest szczególna.
Mama ‘odeszła’ od nas w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia. Z tamtym dniem zaczął się dla mnie ciężki czas. Pełen smutków i trosk. Jedyne co Wam dziś napiszę, to tylko to, że ja wychowuje swoje dzieci intuicyjnie w ten sposób, w jaki ja bym chciała zostać wychowana. I w jaki byłam – przez te pierwsze 7 lat moich życia. Cieszę się, że pamiętam co to znaczy szczęście z tamtego okresu. I przelewam je na moich synów.
Gdyby nie babcia – mama mojego taty, który wówczas był zagubionym dwudziestoparoletnim mężczyzną, być może podzieliłabym mój los z dziećmi ze zdjęć, które zaraz zobaczysz. Z dziećmi, którym ani razu w życiu nie dane było wypowiedzenie słowa ‘mama’. Z dziećmi, które mimo to, są ubrane, nakarmione i uśmiechnięte. Z dziećmi, które w swoim życiu mają wiele ‘cioć’, a do miłości garną jak nikt inny.
Do pomocy w czekoladowych warsztatach pt “Słodka zabawa ze Smoby Chef” zaprosiła mnie Firma Simba Toys Polska. To ja miałam wybrać dom dziecka, oraz przyjechać tam. To ja – jako jedna z nich miałam pomóc maluszkom przy pracy nad szczęściem i produkcją czekolady. Przyznam, że to nie było dla mnie takie proste, jak myślałam, że będzie. Jechałam tam sama autem, z moimi dwoma maluszkami z tyłu. Powiedziałam im, że jedziemy do domu dziecka.
Kuba zapytał tylko: Maaaamo, co to jest dom dziecka?
Synku, to jest taki dom, gdzie tam są małe dzieci, które nie mają rodziców.
Kuba: Nie mają lodzicóf? A ja mam! He he he heee! (wiesz, zaintonuj to jako takie przechwałki przedszkolaków)
Ciężko mi przyszło wytłumaczenie mu, żeby w obecności dzieci tak nie mówić. Ponieważ najzwyczajniej w świecie będzie im przykro. Że rodzice tych dzieci, nie mogą być zawsze z nimi, albo są bardzo daleko. Było mi ciężko, bo na moim ramieniu ktoś trzymał rękę. Ktoś kto był bardzo daleko i nie mógł być teraz ze mną.
Ciężko mi było również z tego względu, że od razu miałam natłok uczuć do dzieci, których jeszcze nie zobaczyłam. Bałam się, że je wszystkie będę chciała zabrać do domu.
Jeśli kiedyś będę miała w sobie tak dużo sił, fizycznych i emocjonalnych – rozważę to. Te dzieci nie zasługują na taki los, choć powiem, że Dom Dziecka znam, i organizację tam mają naprawdę super. Piękne pokoiki, ubranka wyprasowane, czyste, przygotowane na parapetach na drugi dzień.
Dziś niestety nie mogę pomóc w ten sposób, ale możemy zrobić to inaczej.
Wejdź na stronę www.gotujzesmoby.pl lub aukcje CHARYTATYWNI ALLEGRO (TUTAJ) będziesz miał/miała możliwość wylicytowania zabawki, bądź zestawów słodyczy przygotowanych przez dzieci. Dzieci za pomocą Fabryk Czekolady i Fabryk Lizaków Smoby stworzyły słodkości, które mogły przekazać na licytację na rzecz swojego domu dziecka lub… zjeść ze smakiem. Prezent przyda Ci się pod choinkę, a dzieciom to co najlepsze – 100% przekazanej przez Ciebie kwoty trafi do domu dziecka. Dom Dziecka będzie mógł wykorzystać pieniążki na swoje najcenniejsze potrzeby. Każde najmniejsze dzieci, które nie ma szczęścia by spędzić swoje życie z rodzicami, potrzebuje pomocy! A Ty będziesz miał/ła radość – bo chęć niesienia pomocy to najfajniejsza rzecz na świecie!
Aukcje będą trwały przez 5 tygodni. Są organizowane przez Simba Toys Polska, która zaprosiła do współpracy pięciu blogerów, w tym nas – team Buuby. Sami również za pomocą platformy Charytatywni ALLEGRO możecie wystawić coś swojego. Dochód zostanie przekazany na Dom Dziecka nr w Białymstoku.
Także bierzemy się do pracy i robimy zakupy! Mamy czas do niedzieli włącznie!