Piękno rzeczy istnieje jedynie w umyśle tego, kto rzeczy te ogląda.
DAVID HUME
Piękny, prawda? Moda na koce z wełny czesankowej przyszła stosunkowo niedawno. Obserwowałam jej rozwój, tak jak wszystko to, co przyciąga moją uwagę. Najpierw to były inspiracje na pintereście, później trud zdobycia wełny i pierwsze kocyki do sesji niemowlęcych. Producenci podłapali to, że czesanka to nie tylko materiał na warsztaty z filcowania, ale również nowy trend na zaplatanie koców.
Później temat podłapały blogerki, że to niesamowity podkład do zdjęć, następnie każda pani domu zapragnęła mieć czesankę jako ozdobę sypialni czy salonu. I stało się! Rozwój pierwszych biznesów, manufaktur, czesanka jest wszędzie!
Koc zaplata się rękoma, trzeba robić to bardzo delikatnie, gdyż czesanka ma zdolność do przerywania się. Od razu uprzedzę! Pod kocem nie da się spać, jest bardzo ciężki i gryzący. Moim zdaniem spełnia jedynie walory wizualne.
Zaczynamy?
Najpierw musimy zdobyć wełnę. Skorzystałam z allegro. Kupiłam największą możliwą ilość motka. Sprzedawana jest na kilogramy, a największa ilość to 4,5kg. Z przesyłką koszt jaki poniosłam to 311zł. Biorąc pod uwagę, że cały koc w sieci to ceny oscylujące w okolicach 990zł. Rozumiem prowadzenie działalności i jeśli ktoś czuje, że ma do tego dwie lewe ręce, to warto wspierać małe przedsiębiorstwa. Choć ja twierdzę, że brak drygu i dwie lewe ręce wcale nie stoją na przeszkodzie do chęci spróbowania. W sieci jest mnóstwo filmików DIY, ja jedynie Wam to po krótce napiszę. Dla osób, które miały styczność z ‘ręcznymi robótkami’ nie powinno być żadnego problemu ze zrozumieniem. Do dzieła!
Na powyższym zdjęciu masz zdjęcie włóczki jaka do Ciebie przyjdzie pocztą. Na poniższym początek naszego koca. Robimy supełek i przeciągamy przez niego sznur tak, by stworzyć oczko.
Czynność tę powtarzamy, czyli przeciągamy dłonią nić przez poszczególne oczka, tworząc kolejne, aż do momentu uzyskanej długości. Ta długość to będzie szerokość naszego koca. Np szerokość łóżka (tak by tworzył kapę), musimy pamiętać, że ta szerokość może ulec zmianie, także trzeba robić to w przybliżeniu pożądanej szerokości.
Gdy już mamy nasz warkocz na upragnioną szerokość, zaczynamy tworzyć koc, w tym samym miejscu gdzie zaczęliśmy wbijamy dłoń w ostatnie oczko, i przeciągamy tworząc nowe. Następnie w przedostatnie i tak w każde kolejne cofając się.
Czynność powtarzamy, aż dojdziemy do końca, tam na końcu warkocza, czyli z boku naszego koca, robimy dwa oczka na raz, jeden po drugim, jakbyśmy znów tworzyli warkocz. Te drugie oczko będzie początkiem kolejnego rządka.
Uplecenie koca to tylko jeden wieczór. Idzie przyjemnie i szybko widać efekty naszej pracy, uwielbiam to!!! To motywuje do dalszego działania! Nasze oczka nie muszą być perfekcyjne, dokładnie równomierne, gdyż koc, po zrobieniu i strzepaniu go, sam się wyrówna.
Zakończenie koca to nic innego jak przekładanie dwóch oczek na raz i tworzenie kolejnego, z którym przerobimy kolejne dwa. W ten sposób zamkniemy nasz koc. I możemy podziwiać efekty na poniższych zdjęciach :)
To jak? Spróbujecie? Dajcie znać!!!! :D