Przyszło lato. To między innymi niekończący się dzień, który moi chłopcy wykorzystują do zabawy aż do późnego zmierzchu, czyli – o tej porze roku około godziny 23-ciej. Przyszło więc lato z zapachami, kolorami, a przede wszystkim z wakacjami.
Ostatnio usiedliśmy sobie z Tatkiem w małym pokoiku, szumnie i zacnie zwanym „gabinetem”. Wreszcie zostaliśmy sami. Spojrzeliśmy po sobie i do głowy przyszła nam ta sama myśl… sen. Nie możesz jednak beztrosko mu się oddać, gdy posiadasz dzieci – nic w domu samo się przecież nie zrobi.
Sami wiecie, jak to jest.
Człowiek zmienia swoje podejście do łóżka z momentem, gdy „przytrafiają” mu się dzieci. Łóżko przestaje być wtedy rzeczą, na której kiedyś, w weekendy wypoczywało się do 13-stej. Teraz owszem, jest miejscem wypoczynku, ale tylko w jak najkrótszym tego słowa znaczeniu (czytaj: 5-6 godzin na dobę – rarytas!)
Ale może, skoro zaczęło się lato, zaplanujemy jakieś wakacje? Wymienialiśmy z Tatkiem spojrzenia między sobą, ale w nich kryło się podejrzenie, że strzelamy sobie w kolano.
Jeśli masz więcej niż jedno dziecko, doskonale wiesz, co znaczy brak odpoczynku czy snu. Ale kochasz te szkraby najmocniej na świecie, pomimo faktu, że w domu wchodzą Ci na głowę. One też potrzebują wakacji, a przede wszystkim – (choć same jeszcze o tym nie wiedzą) wypoczętej (ha-ha-ha) mamy.
Dobra, myślisz sobie, w publicznym miejscu może będą się powstrzymywać od szaleństwa, krzyków radości i ciągłego biegania. Może się ucywilizują wśród innych, wypoczywających dzieci? Niestety, prawda bywa tu bolesna – za chwilę rzeczywistość i inni, biedni rodzice szybciutko weryfikują te marzenia. Najczęściej wszyscy biegamy za pociechami, doskonaląc się w krótszych i dłuższych dystansach. Ot, taka próba, gdybyśmy przypadkiem chcieli kiedyś zostać maratończykami. Jak dzieci dorosną, oczywiście.
By wypocząć, zazwyczaj więc jedzie się za miasto, na kilka dni, najlepiej w piątek wieczorem. Powrót w niedzielę w nocy.
Tatko za każdym razem pytająco patrzy na mnie, gdzie tym razem chcemy się zawieźć, by poćwiczyć przy dzieciach te swoje sprinterskie umiejętności. Rozmyślasz o ciepłych krajach, o takich, no wiesz, siedmiu dniach all inclusive z dala od zgiełku i domu, który non stop przypomina pole bitwy i pole… do sprzątania. Marzysz więc o wakacjach, na których nic nie musisz robić. Taki wypoczynek najchętniej z opcją „szybko biegająca niania do dyspozycji na cały pobyt”.
Ale wzrok Tatki siedzącego obok mnie w gabinecie staje się coraz bardziej odległy, za chwilę wpadnie w objęcia Morfeusza, więc rzucam najszybciej jak mogę najbliższy kierunek rodzinnego wypadu. Tak, w okolicy mieszka babcia. Najwyżej nam pomoże, jedziemy w najbliższy weekend!
Na wyprawy dalsze przyjdzie czas, jak chłopcy podrosną. Tak, trzeba teraz tylko przetrwać.
A propos, gdzie jest moje łóżko…?
Podam Ci dziś kilka przykładów rzeczy, które najlepiej jest zabrać ze sobą, by czas, który zamierzacie spędzić poza domem, naprawdę był wypoczynkiem. Chociaż… gdy mnie ktoś pyta, gdzie jadę w tym roku wypocząć na wakacje, na mojej twarzy pojawia się szyderczy grymas, i życzę osobie, by taka jak najszybciej miała potomstwo i też „wypoczywała” ;)
Pamiętaj, przed podróżą:
- Uzbrój się w cierpliwość. Ta jest zawsze wskazana, w jak największych ilościach; powinna być sprzedawana na pólkach w sklepie.
- Porozmawiaj z ojcem dzieci swoich, jeśli jedziecie razem, ustalcie, kto będzie prowadził auto. Ta osoba dzień przed podróżą musi mocno wypocząć. Szczególnie, że zalecam Wam wyjazdy wieczorne i nocne. Dzieci zasną w fotelikach, a to bardzo ułatwi rodzicom podróż. Jeśli Tatko prowadzi, Ty też się zdrzemnij, żebyś rano dała radę wstać razem z dziećmi. To chyba najlepsza rada na świecie. Podróżowałam już z dziećmi w ciągu dnia, i co chwilę musiał być postój. A jeśli w dodatku ten postój był w okolicy restauracji bądź jakiegoś placu zabaw, to uwierzcie mi – trwał dłużej niż mały odcinek drogi do następnego postoju.
- Zabierz słodycze. Nie, że dla dzieci. Dla siebie! Nic tak nie poprawia nastroju jak kawałek dobrej słodkiej czekolady, najlepiej z ciasteczkami Oreo i kubkiem dużej latte.
- Zabierz oczywiście wszystko to, co ponadto jest potrzebne: majtki, skarpetki, stos ubrań na zmianę, worek zabawek – ulubionych, albo takich, których dzieci dawno nie widziały. Zawsze ratują sytuacje podbramkowe.
- Polecam również uzbrojenie się w tzw. „materiały dodatkowe” na wszelkie nieprzewidziane wypadki. A takie przecież zdarzają się szczególnie przy dzieciach: otarte kolano, zgnieciony paluszek, lejąca się wszędzie krew, biegunka (ta może się pojawić szczególnie wtedy, gdy jecie posiłki w nowych miejscach). Wraz z całą apteczką, pięcioma butelkami wody utlenionej, tysiącem plasterków, itp. ostatnio zabieram ze sobą również synbiotyk Multilac ®Baby. Został stworzony w trosce o najmniejsze brzuszki na wyjazdach. Jest dostępny w saszetkach dla mniejszych dzieci, w kapsułkach dla starszaków, jak również dla Ciebie!
Multilac® zalecany jest również wspomagająco – w trakcie i po antybiotykoterapii, a także, jak wcześniej wspomniałam, podczas wyjazdów i w okresie zwiększonej podatności na infekcje.
Lato w pełni, życzę więc Wam wszystkim Kochani zdroworozsądkowego podejścia do każdego Waszego wyjazdu, uważajcie na siebie i na swoje skarby!
Do dzisiejszego posta zainspirowała mnie marka Multilac® – produkująca synbiotyk, który utrzymuje równowagę flory bakteryjnej, co sprzyja prawidłowemu działaniu układu pokarmowego.
Nikt z nas nie chciałby, by bóle brzucha i nieprzyjemności nieraz z nim związane zepsuły rodzinny wyjazd – dlatego warto się ubezpieczyć!
Pamiętaj, że zmiana otoczenia, wody, pożywienia, emocje i stres mogą powodować dolegliwości – nie tylko u dzieci, ale i nas!
Teraz więc, kochane Mamy przed każdą podróżą wybieramy się do apteki, a przy zakupie dwóch produktów Multilac®, czeka nas również miła niespodzianka :)
Zerknijcie poniżej!