Uwielbiam gdy coś się dzieje, gdy do mnie przyjeżdżają moje przyjaciółki, często wspólnie gotujemy, zajmujemy się dziećmi, czy upiększamy się. Jednak rażą mnie w oczy czasem ich małe, nieświadome gesty/rzeczy. One oczywiście o tym wiedzą, i zawsze mówię w twarz to co myślę. Więc na pewno nie będą miały do mnie urazy po tym poście. Może jedynie otworzą oczy ze zdziwienia, krzykną ‘no rzeczywiście!!!’ i parskną śmiechem. Wszystkie mamy wiedzą o czym mówię, taką bezdzietną poznasz w parku, na spacerze, w knajpie, czy u znajomych na imprezie. Zacznę od najobrzydliwszej rzeczy.
- WC – i klapa w kibelku, po to ona została stworzona by ją zamykać. Głównie ze względów higienicznych, ale może i ze względu na takie małe dzieci, gdzie w głowie pomysłów sto. Nawet nie wiesz, moja droga, jaka to ciekawość, co jest w tej dziurze. Woda tam jest! Trzeba wsadzić tam rękę, później można ją włożyć do buzi, posmakować. No i trzeba też sprawdzić czy wszystkie zabawki tam znikną, albo czy komórka mamy umie pływać. Zamknięta deska, bynajmniej dla moich dzieci, nie jest już takim ciekawym obiektem, jak ta otwarta.
- Napoje gorące – wszystkie moje przychodzące ukochane, uwielbiają kawę z naszego ekspresu. Herbata też mi niezła wychodzi;) ale postaw kochana ten kubek bliżej środka stołu, by mały delikwent nie mógł do niej dotrzeć. Nie stawiaj też na obrusie, który jednym pociągnięciem może unicestwić herbatę i siebie.
- Sen – już tak jest gdy dzieci śpią, śmiechem wybuchać trzeba po cichu. Zdarza się niektórym zapomnieć, a ja uciszam jak chamka ostatnia. Ale jeśli chcemy fajnie spędzić czas, a nie z marudnym maluszkiem płaczącym, a jest już późna godzina trzeba zważać na to, że ktoś może się zbudzić.
- Każda pomocna dłoń jest na wagę złota. Więc kiedy przyjeżdżają i kochają moje dzieci, i chcą je non stop nosić – chwała im za to!!! Ale gdy już mi pomagasz, i chcesz w przyszłości mieć swoje dzieci, obserwuj i ucz się kochana – fotelik wstawiaj do samochodu tyłem do kierunku jazdy, smoczusia myj w przegotowanej wodzie, a jeśli brzydzisz się wytrzeć fluka z nosa, to powiedz mi, że on zwisa właśnie.
- Rozpusta – bo mamy już taką naturę, że uwielbiamy sprawiać przyjemność dzieciom. Słodkie niezdrowe rzeczy w prezencie zrozumiem, ale nieustannego noszenia ‘zobacz, jak się zapala światełko, pstryk pstryk’ – już nie. Ja mam dwójkę, kiedy jestem sama w domu, i nie mogę później z jednym na rączkach stać całą godzinę, by mógł on sobie popstrykać światełko (szkoda, że tu nie ma ikon emoji, bo bym wstawiła śmiejącą się buźkę, zalewającą się łzami – idealnie pasuje)
Jak pisałam, każda pomocna dłoń jest na wagę złota. Nie lubię być sama w tych ścianach i uwielbiam gdy wpadacie na kawę, uwielbiam gdy czytacie im książeczki, gdy je rozpieszczacie, uwielbiam smażyć z Wami kotlety i śmiać się do rozpuku i ironiczne podejście tego postu, jest jak najbardziej wskazane! ;)