Uwielbiam to, taki czas gdzie jest tyle na głowie, gdzie tyle do zapamiętania, że nie ma czasu na rozmyślanie. Ten weekend był właśnie taki, robiąc babeczki z samego rana potykałam się o stolarzy, którzy zakładali fronty ( jejeje, już prawie mam kuchnię, zlew nawet mam! ). W międzyczasie przebierając się i szykując na imprezę do dwuletniej sąsiadki. Prosto z imprezy wróciliśmy do domu, gdzie przyjechał do nas taki duży fejm jak Makóweczki i Bakusiowo. Oczywiście sama bym wszystkiego nie ogarnęła, pomogła mi w tym niezastąpiona Ciocia Natalka:).
muffiny jabłkowe z kremem galaretkowym (przepis na krem KLIK)
a zapomniałam napisać, że w międzyczasie jeszcze z samego rana musiałam zdążyć zapakować prezent, oczywiście ocierałam pot z czoła tyle wszystkiego było do zrobienia! Nasz wybór padł na słodką ramkę i kinkiecik dla dziewczynki od Lamps&Company(klik). Wszyscy razem z sąsiadami jesteśmy na etapie urządzania domu, więc myślę, że jak znalazł:) wynalazłam jeszcze w smyku kredki w kształcie klocków lego, były jeszcze w kształcie kosteczek dla piesków, oraz ofiarowałam swą miłość,czekoladę milkę z oreo. naprawdę, ale to naprawdę nigdy, przez całe życie nie miałam ciągot do slodyczy, jedną czekoladę to jadłam przez tydzień. a tę? zjadam w minutę!
Na miejsce oddalone kilka metrów zaczłapaliśmy w minutę, ubieranie się nie warte tego wszystkiego, następnym razem otulam się w koc;)
Chyba każdy z nas lubi obdarowywać innych prezentami, co nie?:)
Na wszystkich czekały różowe czapeczki, młodsze chłopaki nie protestowały, za to te większe jak najbardziej;)
Motywem przewodnim była Myszka Minnie, wszystko w różach, ja już zaczynam obmyślać co dla moich Bubków wyszykuję na imprezy:) jaki kolor, jaki motyw przewodni:)
Oto śliczna Jubilatka Maja:
Jak później obgadywaliśmy imprezę, to Bubi dostał miano najgrzeczniejszego pod słońcem, aż się zdziwiłam! zrobiło mi sie bardzo przyjemnie i #dumnaś! :) bawił się tak słodziutko, i odnajdywał się w różu, jego serce skradł czajniczek z kubeczkami, chyba muszę mu sprawić jakąś zastawę:)
Nie zabrakło atrakcjitakich jak piniata, czy konkurs kredkowy, wszystko było fajnie przemyślane!
jak patrzę na te jedzenie to chciałabym się znów cofnąć w czasie, mmmm…;)
A oto nasze chłopaki z porodówki, z Eweliną poznałyśmy się na patologii ciąży, naszych chłopaków najmłodszych dzieli 5 dni różnicy:)
No i kochane Bakusie <3
Do późnych godzin nocnych w nikomu nieznanych okolicznościach zniknęło kilka butelek wina i jedno whiksey, obgadana została cała blogosfera, mój dom został zwiedzony kilka razy, nocujący spali na dmuchanym materacu z jedną kołderką, której później zabrakło. Zdjęcia robione były tylko na schodach, bo to jedyny ładny element w moim domu;) a dziubki były ćwiczone przez jakąs godzinę;) było cudnie! oby się udało jak najczęściej powtarzać takie spotkania;) nie wspomnę o tym, że chłopaki świetnie się bawili!!! a Bubi po takim szalonym weekendzie z dziećmi rozwinął swoje słownictwo o kilka niezrozumiałych dla mnie słów ;)