kiedyś napisałam taki post, że przyjaciółki z mlekiem do mnie w torebce przychodziły. pisałam, że matka matkę tylko zrozumie, że czasu na zakupy brak, na takie pierdoły jak mleko do kawy kupić, ważne żeby choć chleb był na śniadanie. choć może i na obiad czasem, bo gotować nie było kiedy. ważniejszy był czas z dzieckiem, miłość, turlanie się na kanapie, i patrzenie w te ślepia i bezzębny uśmiech godzinami. a gdy się pierwszy raz samo zostawiło, to głowa była nieobecna, bo myśli tylko przy dziecku. teraz już mogę napisać inaczej, mając dwójkę, wiem, że zrozumie mnie tylko matka co ma dwójkę. bo dla tej z jednym to nie ma rzeczy niemożliwych, dziecko pod pachę torba na ramię i w drogę. tu trzeba wpakować i spakować dziecko pierwsze, i drugie. wykonać dwa kursy, chociażby do samochodu, teraz zimą. jak jedno zostawisz samo to drugie płacze. jedno przeniesiesz biegniesz zapocona, zdyszana po drugie, żeby to pierwsze same nie było choć przez sekundę. bo jest mu przykro bo płacze, a i jeszcze dom zamknąć trzeba. a po zakupy do sklepu z dwójką? w moim przypadku jeszcze niemożlwe. i ja się tak cieszę, ja tak kocham, że go mam, oazę spokoju. on nigdy nie wybuchnie, zawsze sobie poradzi. nigdy niezdyszany, zawsze opanowany, spokojny. jak ostatnio wyjechaliśmy do stolicy został sam z dwójką przez cały dzień, mleko podgrzał i zajął się dwójką. w końcu uciekają mi myśli o tym, jakby sobie poradził, gdyby mnie nie było. bo by sobie poradził. wiem, że przeciwieństwa się przyciągają, ja taka niecierpliwa, on przeciwnie. ja jak odłożę dziecko do łóżeczka w nocy to wtedy sto razy muszę sprawdzić, czy się nie odkryło, zakryło, rozkopało, czy się nie udusi pod kołderką. wydaje się,że takie ułatwienia wymyślił facet, takie jak ten śpiworek.
ten śpiworek jakby z nieba nam zesłali, trochę więcej się wysypiam, choć monitor włączony to i tak zajrzę sto razy, bo ja to chyba już taka się urodziłam… :) śpiworek marki Gro znajdziecie go TU i TU.
o marce Grocompany (klik)