Choroba, dzień 3. Z Bubim już lepiej, śpi spokojniej, ale za to my – rodzice, z nami gorzej. On nas załatwił. Bubi, nas zaraził. Bo przecież jedno pod jednym dachem nie będzie chorować…
Bóle głowy i najgorszy katar, smaku w ogóle nie czuje…
Na te dni spędzane w domu tysiąc zabawek, które i tak nie zainteresują tak jak kabel, czy ładowarka to komórki. Ale mam taką perełkę w domu, co na dziesięć minut raz dziennie go zajmie. Bo on lubi książeczki takie strasznie, przewracać je, oglądać, macać, wkładać do buzi, w tych miększych gnieść kartki.. ale ta jest wyjątkowa, przysłał nam ją ktoś wyjątkowy, gdy wychodziliśmy ze szpitala, a teraz jak znalazł. Kreatywna, różne rozmiary kartek, dziurki po żarłocznej gąsienicy.. w nie najlepiej pasują małe paluszki.