Nasz Buuba jest już taki duży, aż dziwo. Rozgląda się wokoło, najbardziej lubi firanki makaronowe z rana w naszej sypialni. Repertuar gugania, z samego ‘agu’ rozwinął się do ‘ału’, ‘abu’ i ‘bu’, oraz wrzasku którego nie da się opisać. Sam praktycznie już trzyma główkę i na powrót Taty do domu wita go uśmiechem z dziąsełkami na wierzchu. Marudzi gdy chce spać, a krzyczy gdy jest głodny. Nóżki podnosi coraz to wyżej, pewnie niedługo będą pięty w buzi, ale na to jeszcze poczekamy. Jeśli jest głodny, odróżnia smoka od butli, a butle od cyca. Woli oczywiście te dwie ostatnie opcje. Na smak smoka prawie że się nie dławi, woli swoją piąstkę possać. Ostatnio gdy posypywałam posypką kolorowo-lukrową ciasto Pan Tata zauważył że Buba jak gdyby zaczarowany, a więc czas na pierwsze grzechotki!
Firmę sebra znam od dłuższego czasu, przez pewien okres marzyło nam się łóżeczko z tej firmy, które rośnie razem z dzieckiem, ale na razie spasowaliśmy :)
A grzechotki? Są wykonane bardzo starannie, z mięciutkiej włóczki i co dla mnie najważniejsze – można je prać.
Body – bibidreams
Grzechotki – scandikids