Łzy, uśmiech, łzy.
Ta gula w gardle, która porusza cały świat.
Świat się zawalił.
Rozwodzimy się, tracimy pracę, ktoś bliski nas mocno rani – jednym słowem świat się nam wali. Wiele łez wylałam i ciągle o tym myślę, ale ponad wszystko utratę całego świata może nam zobrazować TYLKO utrata bliskiej osoby. Przeżyłam RAZ to bardzo mocno w swoim życiu i mimo, że wracam myślami w tamten czas, pamiętam mało, jak zza mgły, to wiem, że nauczyło mnie to miliona innych rzeczy, niż ktoś jest w stanie sobie wyobrazić.
Nie ma nic trwałego w naszym życiu, i myślenie o tym nie pomaga. Ja jednak wiem, co jest trwałe – trwałe są wspomnienia. Pielęgnowane, przywoływane często, nigdy nie umkną i nie popłyną z falą codziennej rzeczywistości. Na pewno wiesz, że te wspomnienia, które zadały najwięcej bólu Twojemu sercu, zostaną mocniej. Cierń wbita w nie, stworzy dziurę, zobaczysz tę dziurę w oczach stworzenia, które ją posiada.
Człowiek, zwierzę, serce, łzy, serce.
Oto ona: Frotkowa historia. Tak blisko mnie, a tak daleko.
To co zaraz napiszę, jest bardzo bardzo trudne. Przygotuj się na to i rozpraw się sama ze sobą. Weź swój ulubiony kubek, z którego co rano pijesz kawę, i rozbij go w drobny mak..
Zerknij na siebie, na swój dom. Jesteś kowalem własnego losu, pieścisz każdy swój kąt, czy wyobrażasz sobie go stracić? Czy wyobrażasz sobie stratę brata, siostry? Swojego dziecka?
Czy nawet stratę swojego ulubionego kubka, jesteś w stanie naprawić?
Oto ona – Frotka. Poznała ciepło rodzinnego domu dwa razy. Dwa razy ktoś stwierdził, że ona tam nie pasuje. Dwa razy ktoś z kamiennym sercem odwiózł ją do schroniska. Schronisko – betonowe boksy, 2x3m, smutek, smutek, i masa smutku, każda z głęboką parą oczu. Każda z bijącym sercem, każda mała i duża kulka, która chciałaby spać pod ciepłą kołderką. Każda kulka, która chciałaby poczuć ciepło Twojej dłoni, ciepło Twojego serca.
Każda kulka, która zasługuje na ludzkie traktowanie.
Frotka Kowalskiej. Zwykłej Kowalskiej, choć według mnie niezwykłej. Poznasz ją TUTAJ. Spotkałyśmy się dziś na ciacho, z okazji piątych urodzin urodzin jej córeczki, trzeciego dziecka. Są jeszcze dwaj starsi, jest jeszcze żółw, rybki i dwa koty. Dom na kredyt, kredyt na psa. Kowalska śmieje się, że kredyt na psa. Bo ten dom to marzenie spełnione tylko po to, by wyciągnąć Frotkę ze schroniska.
I choć Kowalska mówi, że gdyby wybrała się wcześniej na spacer zobaczyć Frotkę, nie potrzebne byłyby jej tak rozległe metry kwadratowe. Wzięłaby ją do łoża, do swojego ciasnego mieszkanka, z trójką dzieci, żółwiem, rybkami, dwoma kotami, aaaa i jeszcze mężem. No tak, mężem Kowalskiej.
Tak oto dziś Zwykła Niezwykła Kowalska przypomniała mi ten dawny spot:
Łzy lecą ciurkiem, jak groch, kapią mi na kolana, lecą dalej.
Nie potrafię.
Dziś w oczach Frotki widziałam ten smutek. Choć merda ogonem, niczym miałaby zaraz odfrunąć. Ma w sobie wdzięczność i serce, jak żaden inny pies. Widziałam te smutne oczyska. One to wszystko pamiętają.
Dziecka nie włożysz sobie z powrotem do brzucha, jak Ci się nie spodoba, będzie zbyt pełne energii, albo zniszczy Ci kanapę. PAMIĘTAJ O TYM.
Historie Frotki oczyma Kowalskiej przeczytasz TUTAJ i TUTAJ(kliknij).