Leżysz nad brzegiem morza,Twoje ciało delikatnie muskają promienie słoneczne, oraz letni przyjemny wiatr. Relaksujesz się odpoczywasz, oddajesz błogiemu lenistwu. Nic nie musisz, nikt Cię nie woła… mamo niam, piju, siku! KUPĘ!!! Ta cudowna chwila może trwać w nieskończoność, jednakże za chwilę krzyczysz z bólu, dostałaś z kopa po żebrach i wybudzasz się z tego pięknego snu.
Ahhh to był sen. Otwierasz oczy, (ja zawszę wówczas pędzę pod zimny prysznic, bo za żadne pieniądze tego świata z rana mi się same nie otworzą) i dostrzegasz to wszystko. W łazience potykasz się o porozrzucane ubranka i zabawki kąpielowe, po prysznicu wycierasz się dziecięcym ręcznikiem, schodzisz na dół i rozpoczynasz poranną walkę z czasem o ogarnięcie wszystkiego, szukasz czystego kubka.
Czy pracujesz na etacie, czy tylko na pół, czy może spędzasz czas z dziećmi w domu, jesteś kurą domową i nic na to nie poradzisz. Jeśli nawet nie wszystkie obowiązki są na Twojej głowie, to musisz mieć na wszystko oko i wszystkim zarządzać. Przyjrzyjmy się, za co, nas, kury domowe, wypadałoby docenić. Zobaczmy jak to ogarnąć i czy w ogóle się da.
Sprzątanie
Temat rzeka, ilość sprzątania zawsze jest olbrzymia i zawsze 15 minut po sprzątaniu nie widać, że coś było robione. Ah, zabawki, ah lego, aah ubranka. Wszystko się napiętrza. Moje cudne dzieci ponoć pięknie potrafią sprzątać po sobie w przedszkolu. Wzięte zabawki odkładają na miejsce, ale w domu nie da się w to uwierzyć.
Jeśli chodzi o sprzątanie mamy na to mały system, chociaż jeśli wejdziesz do nas niezapowiedziany, złapiesz się za głowę i stwierdzisz, że nic nie robimy. Obkupkane przez muchi okna myjemy co sobotę, podłogi dwa razy w tygodniu, zmywarka i blaty codziennie przed snem, odkurzacz też codziennie, ale on już radzi sobie sam(klik). Szału nie ma jeśli chodzi o porządek, ale ktoś kiedyś powiedział, że jeśli masz bardzo czysto w domu, to znaczy, że się nudzisz.
Oczywiście inna rozmowa jest jeśli w domu masz stadko dzieci, a jeśli jesteś singlem. Więc moją wypowiedź kieruję raczej do osób posiadających dziecko lub więcej.
Gotowanie
Niestety nie jest to moja mocna strona, chociaż jak się sprężę, to zrobię fajny dobry obiad i upiekę ciasto/ tort/ babeczki, czy kto na co ma ochotę. Nie mam po prostu chęci na gotowanie, bo mam swoje odchyły (zaraz myślę, że z jajeczka mógłby być kurczaczek i takie tam, na pewno to znasz). A jak już coś gotuję, to staram się, by był to obiad na dwa dni. Mam spokojniejszą głowę odkąd dzieci chodzą do przedszkola. Wiem, że tam jedzą do syta oraz zdrowo, a w domu muszę zadbać tylko o podwieczorek i kolację.
Prasowanie
Tak jak nie przepadam za gotowaniem, i czasem zwalam ten obowiązek na poślubionego, tak uwielbiam prasować. Zamykam się wtedy w garderobie (która nadal nie ma drzwi;)) włączam sobie jakiś filmik na youtube w telefonie i działam. To jest moja chwila, chwila dla siebie, pozwala przemyśleć wiele spraw i jednocześnie pozwala poczuć się prawdziwą mamą. Może to śmieszne, ale prasowanie małych ubranek bardzo mocno mnie rozczula.
Pamiętam jak moja mama prasowała przed ulubionym serialem, obok niej piętrzyła się góra prania, a z drugiego boku narastały uprasowane ubranka. Beztroski widok, i niekoniecznie nużąca czynność, można nawet w tym odnaleźć kawałek przyjemności :)
Ogarnianie
Nie wiem czy dobrze nazwałam ten podpunkt, ale każda perfekcyjna housewife, ma na swojej głowie odprawienie dzieci do przedszkola, ogarnięcie tego: kiedy zebranie, na którą mają wyjechać, kiedy wycieczka, co spakować do przedszkola. Kiedy opłacić rachunki, kiedy podlać kwiaty i zrobić zakupy. Oprócz masy czynności fizycznych, jest ogrom do spamiętania. Ja ostatnio postawiłam na zeszyt, bo im robię się starsza tym gorzej wszystko zapamiętać, więc zapisywanie czynności w zeszycie, lub na ścianie tablicowej uważam za strzał w 10tkę.
Pranie
Na koniec zostawiłam pranie, niby jedna z rzeczy, która jest czynnością wydaje się błahą, ale nie do końca tak jest. Ubranka dziecięce pierzemy oddzielnie (od ubranek dla staruszków), pranie dzielimy na białe, czarne i kolorowe. Musimy wiedzieć jaki program do każdego ubrania, jaki proszek, płyn do płukania bądź brak proszku.
I w tym wszystkim kiedy w domu masz malutkie dzieci, nie powinnaś mieć dodatkowo na głowie jakichś alergii, bądź nieprzyjemności związanych ze zdrowiem maluszka. Zaraz mi powiesz może, że to post sponsorowany, ale ja chciałabym Ci z całego serduszka, polecić coś, gdzie kolejną rzecz będziesz miała ‘z głowy’. Z głowy będziesz miała, czy Twoje dziecko uczuli się na uprane ubranka, z głowy będziesz miała intensywny (choć dla Ciebie ładny), a dla maluszka przeszkadzający zapach.
Mieliśmy okazję ostatnio wypróbować proszek Bobini(klik), i powiem Ci, że jest to hypoalergiczny proszek, z naturalnym mydłem, dzięki czemu bardzo dobrze usuwa zabrudzenia i dobrze się wypłukuje. Może być stosowany już od pierwszych dni życia maluszka, jak i u starszych dzieci. Nie zawiera enzymów, wybielaczy, fosforanów, które to podrażniają delikatną skórę i wywołują alergie. Także jeśli i tak przytłaczają Cię obowiązki, odrzuć chociaż troskę o niektóre sprawy, a pranie już nie wejdzie Ci na głowę:
Niestety istnieje coś takiego jak hormony, i mimo, że każdego dnia roboty jest tyle samo, to ta robota wygląda inaczej. Raz nas przerasta, raz wchodzi nam na głowę, a raz idzie lekko i sprawnie. Dlatego każda mama opracowała swój system. Do moich systemów dorzuca się jeszcze porządny kopniak dla męża w złych chwilach, wówczas wszystko idzie gładko i sprawnie ;)
A jaki jest Twój system? Dajesz radę z tym wszystkim?