ten rok dał mi wielkiego kopa. kopa w dupę z jednoczesnym kopem szczęśliwości. na początku roku 2014 przyszło mi się dowiedzieć, że na 90% mój synek z brzuszka będzie miał zespół downa. po przeżyciu amniopunkcji, przeżyłam najdłuższe 3 tygodnie wyczekiwania w swoim życiu, aby zobaczyć na kartce: kariotyp męski prawidłowy. i wiecie co? to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
emocje opadły, by zaraz zacząć znów stresować się domem, że się przeciąga remont, wszyscy nawalają a przewidywane koszty na wykończenie rosną dwukrotnie. to wszystko wynagrodziła przeprowadzka. pamiętam jak zmarzliśmy w pierwszą noc, bo jeszcze zieloni w tym temacie zapomnieliśmy ustawić w programatorze temperaturę. to była najdziwniejsza noc w moim życiu. oczy otworzyłam ze zdumienia nad ranem w nowych ścianach. śniadanie zrobiliśmy na kolanie, zaraz później przyszły sąsiadki pogratulować. setny raz mówię, że mam wspaniałe! i nie mogę się nimi nacieszyć, po tym co miałam mieszkając w bloku.
nie chce już takich szaleństw, że z dna wstaję i podbijam góry, chcę by ten rok był caaałkiem spokojny, umiarkowany, życzę sobie też bym jakiś czas trochę odpoczęła i długo nie widziała dwóch kresek na teście(to życzenie na najbliższe długie lata;))
Wszystkiego najlepszego Wam, moim kochanym czytelnikom! (kiedyś opublikuję Wasze cudne wiadomości se se se, za zgodą ofkors) oraz oczywiście dużo zdrowia, pieniędzy i dobrego seksu. tak na odstresowanie ;)
my idziemy nakładać piżamki i sączyć winko, wybieramy Sylwester z tvn-em, a Wy? postanowienia już ustalone, oby tylko wytrwać! widzimy się na blogu już w 2015!
a i mam dla Was sikret, dłużej nie dam rady, na profilowym zdjęcie, moje ulubione! 3dniowego Oliwierka, tak – tak się zwie Brzuszkowy naprawdę, i bardzo nam się to imię – nam, jego rodzicom podoba!