Chciałabym się z Wami podzielić tekstem o tym, jak ważną rolę ogrywamy w życiu dziecka, my – rodzice. O tym jak ważne jest stymulowanie młodego umysłu poprzez dobrą zabawę z rodzicem. Pojawi się też ciekawe określenie facylitacji społecznej. Dla dobra naszych najmłodszych i ciekawości nas samych kolejny artykuł ekspert Fisher-Price dr Justyny Korzeniewskiej:
Na pytanie, która zabawka jest ulubioną zabawką dziecka wielu rodziców odpowie: ta, która jest w rękach kogoś innego. Jest to trafna obserwacja i słuszna odpowiedź. Takie zachowanie nie wynika jednak, jak twierdzi wielu dorosłych, z przekory, kłótliwości, niesforności dziecka, ale jego potrzeby poznawania świata i uczenia się. Przedmiot, którym ktoś manipuluje jest ciekawszy niż ten leżący spokojnie. W rękach drugiej osoby on ożywa, kusi, skrzy się nowymi możliwościami. Czy można się dziwić, że dziecko wybiera właśnie tę zabawkę? Równie ważna jest sama obecność drugiej osoby, partnera, towarzysza.
W psychologii nazywa się to zjawiskiem facylitacji społecznej, czyli odczuwaniem mobilizującego napięcia w obecności innych osób, którego efektem jest lepszy poziom wykonania zadań przy audytorium, niż w samotności. Dzieci potrzebują podczas zabawy stymulacji ze strony drugiej osoby, dlatego tak ważna jest zabawa z kimś innym. Jeśli nie mają rodzeństwa i kontaktu z rówieśnikami to nieodzowna staje się obecność dorosłego, który jest żywo zaintersowany dzieckiem i aktywny podczas animacji.
Udział rodzica w zabawie dziecka ma wiele poziomów i różne formy. Podstawowy
to towarzyszenie, wzmocnione ciepłym spojrzeniem i uśmiechem, zachętą, pochwałą.
Z czasem rodzic zauważy, że dziecko po zrobieniu czegoś psotnego lub dokonaniu ciekawego odkrycia będzie go szukać wzrokiem i czekać na jego pozytywną reakcję. Nawet, jeśli rodzic w tym czasie robi coś innego, ale zerka na malucha, uśmiecha się do niego, zagaduje, komentuje, krzyczy „super!”, podpowiada „teraz hop”, bije brawo – to już zachęca dziecko
do wzmożenia wysiłku, ponowienia próby lub szukania nowego rozwiązania.
Wyższym poziomem jest interakcja. Dziecko szybciej zacznie mówić, jeśli rodzic często powtarza jego pierwsze próby wokalne, czyli reaguje na „zaczepki słowne”. Powtarzanie tych rozkosznych „a-gu-gu”, „abu-bu”, „mamamama”, a potem również słów „tata”, da”, „pa”, to nie tylko miłe wrażenie dla dziecka, ale mocna zachęta do mówienia. Podawanie grzechotki upuszczanej przez malucha, chowanie zabawki po to, żeby on jej szukał, zabawa w „a-ku-ku” i „nie ma, nie ma – jest”, pytanie „gdzie jest piesek?”, to działania oparte na interakcji między partnerami, proste w wykonaniu, a doniosłe
w stymulowaniu rozwoju dziecka. Niesamowitym doświadczeniem dla malucha jest interakcja z rodzicem w stylu „o zobacz, ptaszek leci”, kiedy opiekun stara się skierować uwagę dziecka na coś w jego otoczeniu. Ciekawy jest fakt, że ono najpierw patrzy na mamę lub tatę, jakby chciało sprawdzić „co się z nią dzieje”, „co mu się stało, że aż świergocze
z uciechy”, dopiero potem podąża wzrokiem we wskazywanym kierunku.
Najwyższym poziomem kontaktu rodzic – dziecko jest współdziałanie. Jego istotą jest naprzemienność ról, wyrażająca się w przestrzeganiu zasady „moja – twoja kolej”, „teraz ja – potem ty”. Tutaj potrzeba odpowiedniego zaplecza pozwalającego na takie rozgrywki. Można zacząć od zestawów tematycznych np. w serii Fisher-Price Little People znajdziemy farmę, lodziarnię lub sklepik. Każdy z uczestników wspólnej zabawy odgrywa jakąś postać
i rolę, oczywiście zwracając uwagę na to, co robi drugi. Pomocna może być też piłka rzucana na zmianę do określonego celu, klocki z których można zrobić prostą wieżę i nakłaniać malca do zrobienia swojej „takiej samej”, albo kulki toczone na zmianę do siebie tam i z powrotem.
To co dla dziecka jest „odkryciem Ameryki” i „wymyśleniem prochu” w jednym, to dla dorosłego oczywistość, banał, nuda. Jak w tej sytuacji podzielać tę dziecięcą ekscytację światem i radość odkrywcy? Staje się to dużo prostsze, gdy dorosły obserwuje zachowania
i działania dziecka. Nawet dla uważnego rodzica jest to teren wielu ciekawych
i zaskakujących spostrzeżeń. Patrz na swojego odkrywcę, a nie jego odkrycia, a zobaczysz, że wspólna zabawa jest ciekawa i ekscytująca.
Czy wiedziałyście co to facylitacja społeczna? czy wiedziałyście, że wspólna zabawa tak dobrze działa na malucha? ja z Bubim teraz w domu całe dnie, korzystamy z wspólnie spędzonego czasu, zabawki idą w ruch, i powiem Wam, że to 100% prawda, że te najatrakcyjniejsze dla Bubka są zawsze w moich rękach;)
Wpis powstał w ramach współpracy z marką Fisher-Price.