O tym, że ciężko z pampersowym dzieciem, słoiczkowym, ale na szczęście ogólnowszystko jedzącym jest, zdążyliśmy się przekonać z Tatkiem w ostatni weekend. Jedna walizka, dwie torby podróżne i jedna podręczna (plus torba z laptopem) na trzy dni i dwie noce, nieźle co? A i jeszcze wózek przecież do bagażnika;)
Mieliśmy zaszczyt z mamami Makówkową, Bakusiową, Szafeczkową, Poliszmamidzieciole, oraz wieloma innymi (przypomnijcie się w komciach) brać udział w warsztatach fundacji My pacjenci, szczerze przyznam, że myślałam, że będę stękać, że mi ciężko straszliwie z nudów i nie tylko, a okazało się coś innego. Na sali wrzało, matki mało co się nie pozabijały, gdyż nawet nie czekały na porę dyskusji, przerywały prelegentkom, by omówić swoje przypadki. Jakie? A że długie kolejki do przychodni, na zapisanie dziecka masz z rana (tylko telefonicznie) dwie minuty, by zadzwonić po dwóch i pół, że miejsca na cały dzień zajęte. O tym jak ważny jest dialog z lekarzem, który ma 20% swego czasu dla Ciebie, a 80% swego czasu na to, by zdać papierkową relację dla nfz-u. Zostały również przeprowadzone małe warsztaty z gotowania, wszystko możecie zobaczyć na zdjęciach. A o ciężkim życiu pacjenta, i o tym jak działa fundacja, możecie przeczytać na stronie fundacji (klik). Na pewno poruszę jeszcze ten temat na blogu.
Bodziaki ze zdjęć: ręcznie malowane od Halotoja, UWAGA!!!! Niebawem będą u nas takie do wygrania :D
Wieczorny czas poświęcony na małe przyjemności;)
Spacer pod pałacem, z Bakusiowymi:*
Mustache Warsaw Yard Sale:
A jutro kolejna porcja zdjęć!!!
Edit: a po jeszcze więcej zdjęć z naszego pobytu, możecie kliknąć TU