Close
Close

Brak produktów w koszyku.

M – Miłość – jak sobie poradzić z myślą, że będziesz musiała dzielić swoje uczucia

M – Miłość – jak sobie poradzić z myślą, że będziesz musiała dzielić swoje uczucia

Jeśli jesteś stałą czytelniczką bloga – historię znasz od podszewki. Nie raz się burzyłaś, że jak ja mogę, się publicznie przyznawać do tego, że moje drugie dziecko jest na swój sposób ‘niespodzianką’. Jeśli nie znasz tej historii, to ciąg porad w formie alfabetu znajdziesz TUTAJ.

Dziś pada na literkę M. Na pierwszą myśl, która przychodzi mi na brzmienie tej literki jest MIŁOŚĆ. Miłości jest wiele, fizyczna, duchowa, mentalna, platoniczna, miłość męża do żony, matki do dziecka i tak dalej. Dziś będzie o tej ostatniej. O miłości matki do dziecka. O jej rodzajach, natężeniu, oraz o tym jak sobie poradzić, kiedy myślisz, że jej Ci nie wystarczy.

Jestem typem osoby, która pożądała dziecka jak nikt inny (podejrzewam, że to jest efektem przeróżnych moich sytuacji z dzieciństwa). Nie było mi dane zajść w ciążę od razu po ślubie. Pierwsza ciąża w 2009 skończyła się na przełomie 6/7 tygodnia. Pamiętam to do dziś, 4 lata zajęło mi, aż zdecydowałam się ‘spróbować’ po raz drugi. Dziś uważam, że mój Anioł Stróż tego chciał, że studentka bez pracy nie mogła zapewnić maluszkowi wszystkiego co najlepsze. Nie będę tego tematu teraz rozwijała, ale chciałam o tej sytuacji przypomnieć, byś wiedziała jak się tworzyły te pokłady miłości.

 


 

Ciąża – dwie kreski, zaraz po studiach, ale sytuacja opanowana. Własna firma, jakieś delikatne zarysy planów zakupu domu w przyszłości. I wiesz co? Ja się bałam oddychać! Trzęsłam się jak szalona, że sytuacja sprzed czterech lat się powtórzy. Chodziłam na paluszkach, nie piłam ani deka alkoholu, zdrowo się odżywiałam, a na usg mogłabym chodzić codziennie. Na allegro od razu zamówiłam sobie detektor tętna płodu, by słuchać bicia serca maluszka. Gdy tylko coś zawodziło, na sygnale jechałam do mojego ginekologa. Paranoja, prawda? Ale to normalne zachowanie kobiety, która boi się o to, co najcenniejsze. Bałam się tego mocniej niż kiedykolwiek. Wieść o ciąży ogłosiłam, gdy może byłam pod koniec 4 miesiąca ciąży. Bałam się tego rozczarowania, oraz bałam się, by dowiedział się o tym świat.

Doczekałam się – 40 tydzień ciąży, a maluszek (Buba) dalej nie wychodził. Zaczęłam odważniej, myć okna, sprzątać mieszkanko. Syndrom wicia gniazda nie dawał mi wysiedzieć. Wykonywane działania nie przyspieszały akcji porodowej. Zadzwoniłam do lekarza, by jeszcze tego samego dnia, powitać dzieciątko na świecie.

Był cudowny. Najpiękniejszy i najcudowniejszy na świecie. Tylko mój. Tylko ja najlepiej potrafiłam go trzymać, karmić, przewijać, czułam, że nikt inny nie potrafi tego zrobić tak dobrze jak ja. Nie chciałam go skrzywdzić, byłam najdelikatniejsza jak potrafiłam. Miesiące mijały, spacery również. Nie mogłam się doczekać kiedy zacznę wprowadzać stałe pokarmy, oraz kiedy maluszek zacznie siadać. Pierwsze obcięte włoski wklejałam w specjalny zeszyt… i tak dalej. Aż strzelił we mnie piorun! Dowiedziałam się, że jestem w drugiej ciąży. Świat się zawalił, a ja tylko w głowie miałam, że kocham Bubę, drugiego nie pokocham. Nie wiedziałam, że miłość można pomnożyć. Sądziłam, że tym uczuciem będę się musiała podzielić z nowym dzieckiem.

Nie chciałam tego.

Czułam, że rozczarowałam pierwszego syna. Czułam, że nie dam rady. Pierworodny to oczko w głowie, kochałam go aż zanadto.

Wiesz do czego ta miłość by doprowadziła? To jest miłość matki, która kocha za bardzo. Gdyby nie pojawił się drugi maluszek, nieświadomie bym skrzywdziła moje dziecko swoją miłością. Wyręczanie, chowanie pod kloszem, nie rokuje przyszłościowo. Takie dzieci bardzo nieśmiało podejmują decyzje w swoim życiu, mimo dobrych stopni w przyszłości, nie potrafią odnaleźć się w każdej sytuacji.

Mój Anioł Stróż po raz kolejny wiedział co robi. Zesłał drugiego maluszka, by moja miłość rozpłynęła się i po drugim. Skoro nie wierzysz, że pokochasz drugie, bo nie nacieszyłaś się jeszcze tym pierwszym – nie rozmyślaj o tym. Poczekaj do porodu. Gdy zobaczysz małe paluszki, gdy przystawisz maleństwo do piersi, ta słodycz ogarnie Cię od środka. To będzie miłość. Włożysz swój wielki kciuki w piąstkę tego maluszka, spojrzysz na niego, i będziesz miała w sobie tyle żalu, że tak myślałaś, kiedy on był w Tobie, że to niepojęte.

Dziś wiem, że los sprawił, że dokonało się to co najlepsze. Ja pomnożyłam swoją miłość. Nauczyłam się zdrowego rozsądku. Nie popadam już w skrajności i jest coraz lepiej z każdym dniem.

Mam tylko jeden problem. Kocham ich najmocniej na świecie, obydwu tak samo, i naprawdę nie wiem co zrobić, gdy się kłócą, gdy zawinili obaj. Nawet gdy zawinił tylko jeden z nich. I to właśnie będą Twoje rozterki! Bo to co w tytule tego wpisu – to nie rozterka – to tylko głupie myśli, które rozsupła czas.

 

 

Close