Close
Close

Brak produktów w koszyku.

I – jak ilość. Jedno to nie dwójka, a dwójka to nie jedno… Czy więcej to już tłok?

I – jak ilość. Jedno to nie dwójka, a dwójka to nie jedno… Czy więcej to już tłok?

Zaskarbiony przeze mnie model rodziny, o którym pisałam wcześniej, to 2+1. Przyznam szczerze, że nigdy nie chciałam mieć dużo dzieci. W wieku zbuntowanej nastolatki, która wieczorami marzyła o przyszłym życiu, w głowie oprócz silnego księcia na białym koniu, marzyło mi się dziecko. Jedno. Dziewczynka. Nic innego nie dopuszczałam do myśli, i nic innego nie miało racji bytu. Projekcje w mojej głowie mnożyły się jak głupie, kierując się prostą linią, której nikt nie mógł przerwać.

Bajka zaczęła się odkąd wyfrunęłam z domu rodzinnego, wyszłam za mąż, i tego samego roku, tak po katolicku, chciałam mieć dziecko. Wiesz co? Myślałam, że zajście w ciążę to nic trudnego, przecież tyle jest zestawów: nastolatka plus niechciana ciąża.

Chowana pod kloszem, nawet nie wiedziałam, że takie rzeczy się dzieją, że istnieje coś takiego jak poronienie…

Na wieść o dwóch kreskach z radości opowiedziałam o tym wszystkim… i to był mój błąd. Mój największy błąd, bo nie sądziłam, że coś tak przykrego mnie spotka. Ale wiem, że to taki pstryczek w nos. Życie chciało mi pokazać, że nic nie jest takie proste…

 

Zbierałam się całe 4 lata do ponownego zajścia w ciążę. Oczywiście miała być córeczka, resztę historii już znasz. Wiesz, że był syn i niespodziewanie zaraz drugi… Życie, czas oraz tok wydarzeń całkowicie zmieniły mnie, i moje podejście do tematu. Wiem, że jutro jest nieoczekiwane, że nie zawsze jest tak jak sobie zaplanujemy… No właśnie! Plany!

Moimi planami na przyszłość były podróże i utrzymywanie się z mojej pasji – fotografii. Oczami wyobraźni widziałam nas (mnie i Tatkę) z dzieckiem pod pachą (jednym!) zwiedzających najdalsze zakątki tego świata, najbardziej piaszczyste plaże i najbardziej lazurowe wody, jakie można by sobie wyobrazić. Nie wiedziałam, że tak się potoczy. Myślałam, że druga ciąża to koniec świata! Że wszystkie plany są zaprzepaszczone. I znów Ci się przyznam, że byłam w błędzie…

Rodziców jest dwójka, każdy ma parę rąk. Istnieją plecaki zamiast walizek, wózki dla bliźniaków, a nawet dla większej ilości dzieci. Do wózków są dostawki… Wszystko jest do zrobienia. Potrzebna Ci jest tylko wola walki i motywacja, bo dasz sobie radę, dasz radę ze wszystkim!

Spacery – starszy, bądź starsze dzieci już mogą chodzić własnymi siłami. Liczy się czas spędzony na świeżym powietrzu, to nie maraton. Gdyż kiedyś spacery traktowałam zbyt poważnie i potrafiłam wracać 2 km ze starszym na rękach pchając przed sobą wózek…

Podróże samochodem – by mieć dostęp do dwójki dzieci, młodszy w foteliku tyłem podróżował na przednim siedzeniu, a starszy z tyłu ze mną. Miałam przed sobą młodszego, a starszego obok mnie. Trzecie też by się zmieściło z mojego drugiego boku.

Wycieczki – gdy niemowlę staje się już małym bobasem, spacerówka dla bliźniaków wystarczyła.

Tak jak wcześniej wspominałam, sytuacje które mnie w życiu spotkały, całkowicie mnie zmieniły, oraz otworzyły mi oczy, szeroko. Wszystko w pozytywnym aspekcie, bo z przyszłej matki, która marzyła tylko o córeczce, zmieniłam się w matkę, która pragnie tylko… gromadki ZDROWYCH dzieci!

 

 

fg6a9007 fg6a9008 fg6a9012 fg6a9016

 

Close