Close
Close

Brak produktów w koszyku.

H – jak honor. Czy pozwolisz o sobie mówić jako o patologii?!

H – jak honor. Czy pozwolisz o sobie mówić jako o patologii?!

Tak wiem, tytuł jest dosyć bulwersujący, ale gdyby nie on, to przecież nie zajrzałabyś tutaj, prawda? Tytuł Cię przyciąga, tak jak i każdego człowieka przyciąga coś, co odstaje od normy.

Na przykład. Lata dwudzieste, wielkim echem rozpoczął się XX wiek. Pamiętam jak dziś, miał być koniec świata, komputery miały przestać pracować, a ja – jako mała dziewczynka, siedziałam wówczas na balkonie, wyobrażałam sobie, że spod ziemi wyjdą dinozaury i zjedzą całą ludzkość. Jednak BAM! Nic takiego się nie stało…

Stało się jednak coś innego. Oprócz tego, że każdy dzień nadal był taki sam, widziałam jak rozwija się cywilizacja, jak z telefonu Nokia 3310 przesiadamy się na coraz lepsze smartfony. Marzyłam na każdej klasówce o tym, by w zegarku mieścił się ekran telefonu, bym mogła tam zapisać swoje ściągi. Marzenia stały się rzeczywistością, gdy przestały być potrzebne. Obserwowałam rozwój, pogoń za nowoczesnym życiem, nowe trendy, modę na kolory, na ubrania… Modę na rodzinę.

Z wielodzietnych rodzin młodzi ludzie przesiadywali się na model rodziny 2+1. No wiesz, przecież trzeba, a wręcz wypada jest mieć dziecko. Model ten tak zaskarbił uczucia młodych ludzi, że stał się czymś normalnym. Pogoń za pracą i coraz trudniejszymi do zdobycia pieniędzmi sprawił, że priorytet jakim jest miłość do dzieci, oraz stworzenie sielskiego klimatu odszedł na bok. Przyznam, że to jest trudne. NAPRAWDĘ. Mama siedząca w domu z gromadką dzieci, i tatuś, który wyjeżdża na cały dzień do pracy…

Zaczęliśmy być wygodniccy. Aby podnieść standard życia, oraz ‘nadążyć’ za rosnącymi cenami mieszkań, czy budowy domu, mama również może iść do pracy, a co za tym idzie? Nie ma czasu na dziecko. W pracy rodzicielka się rozwija, przedszkole zapewnia opiekę, a ona ani myśli wyjść z obiegu, gdyż powroty bywają bardzo ciężkie, a czasem najzwyczajniej w świecie, nie ma do czego wracać.

 

Przyzwyczajeni do modelu 2+1 nieświadomie zaczęliśmy szufladkować ludzi. Co ja mówię?! Przecież taka jest mentalność Polaków, zawsze będzie źle, nawet gdy będzie dobrze, i tak cię skrytykują. Dążę do tego, że duże rodziny są postrzegane jako te niższe sfery. Rodzice bez szkoły, nie uświadomieni o możliwości antykoncepcji. Dzieci gromadka biegająca na podwórku, a każde nowe to kolejny zasiłek na alkohol. Ta wizja wbiła się w ślepia społeczeństwa tak całkiem niechcący.

Jednak młodzi świadomi ludzie, którzy teraz tworzą rodziny, mają w sobie dużo empatii. Rozmyślają nad swoimi dziećmi i ich przyszłością. Zerkają w tym czasie również na siebie. Co się dzieje, kiedy pokłócą się z jedynym bratem którego mają? Nie mogą pójść dalej, bo nie mają gdzie.

Empatia prowadzi do dobrego. Empatia zaprowadziła nas do meritum tego wpisu. Skoro tutaj zaglądasz, jesteś bardzo podobna do mnie. Pragniesz dla swoich dzieci wszystkiego co najlepsze. A ja pragnę najbardziej by były zdrowe, szczęśliwe i by niczego im w życiu nie brakowało, oraz by miały na kogo liczyć kiedy nas zabraknie.

W nosie mam słowa oraz opinie innych ludzi. Pamiętam, jak kiedyś napisała do mnie czytelniczka, kiedy obwieściłam Wam początek mojej drugiej ciąży. Nie byłam wówczas szczęśliwa. Rodzicielstwo rok po roku to było coś dla mnie nowego, świeżego, w sumie to było jak TABU. Miałam wrażenie, że bliscy odbiorą mnie za ‘królika’, który nie ma co porabiać, tylko się rozmnaża. Teraz się z tego śmieję, ale dla mnie to był szok. Nie spodziewałam się tego, nie tak szybko.

Czytelniczka napisała mi, że gdy wychodzi z dwójką malutkich dzieci, oraz swoim trzecim w środku, nie może się opędzić od spojrzeń starszych ludzi. Nie zwracała na to uwagi, ale miała tego dosyć, gdy zasłabła w sklepie, a nikt jej nie pomógł, bo była postrzegana za ‘patologię’.

Szok, prawda? Ale jakby stanąć z boku, to wcale nie jest żaden szok. Niestety, rodziny wielodzietne są tak postrzegane. Chciałabym zacząć z tym walczyć. Chciałabym abyśmy przestali szufladkować ludzi, aby wielodzietność była oznaką miłości i szacunku do drugiej osoby.

Wiem również, że wychowywanie dzieci to ciężka praca, to trud włożony w to każdego dnia. Teraz się zaśmiejesz, ale szczególnie ZIMĄ. Z tymi butami i puchowymi kurtkami, po sto razy pomagasz im się ubierać/rozbierać, a gdy toczy się gra o wyjazd do galerii, wracamy umęczeni i zmordowani z Tatkiem. Ostatnio rozmawialiśmy ze sobą, jak to się wykończyliśmy tym wyjazdem i że nigdy w życiu nie pojedziemy z nimi po raz kolejny (mówiliśmy to już sobie ze sto razy;)), ale mówię w końcu do poślubionego: przynajmniej możemy na nich popatrzeć, są tacy słodcy i kochani, i odwracam się by na nich popatrzeć, a Bubek:

-wrrrrrr, nie patc na mnie mamo!!!!

kurtyna.

Jak każdy ma swoje gorsze i lepsze dni, ale wiem, że gdy będzie duży, zrozumie.

Nie ukrywam również, że marzy mi się jeszcze jedno dziecko, a kiedy to nastąpi… los pokaże. Teraz czekam na Twoją historie, oraz na informacje na to…. po której stronie mocy jesteś? :)

 

fg6a6031

Zdjęcie pochodzi z ubiegłych wakacji, wynalazłam podczas marzenia o tegorocznych. Przypomniało mi się jak chłopaki świetnie ze sobą współpracują podczas takich wycieczek. Na zdjęciu Palmiarnia w Poznaniu – niesamowite miejsce – na pewno wrócimy!

Close