Close
Close

Brak produktów w koszyku.

Czy miłością możemy skrzywdzić dziecko (i siebie)? Konsekwencje – tekst specjalisty

Czy miłością możemy skrzywdzić dziecko (i siebie)? Konsekwencje – tekst specjalisty

Wchodzą nam na głowę, nie słuchają się, nie wykonują próśb/poleceń, znasz to? A gdy odbierasz te małe potworki z przedszkola, to zanim się z tobą pożegnają, odłożą zabawkę na miejsce. Dlaczego tak nie dzieje się w domu? Dlaczego nasze dzieci nie słuchają nas? 

To proste, z miłości nie jesteśmy konsekwentni, zamiast tysiąca razy mówić to samo, wolimy odłożyć zabawkę sami, zamiast czekać godzinę, zanim dziecko się ubierze, robimy to za nie…

 

Zapytałam o to panią mgr pedagogiki z dużym stażem, co ona na to, jak to zrobić, by nam nie weszły na głowę, zobaczcie:

 

W życiu prawie każdej mamy nastanie kiedyś taki dzień, gdy jej dziecko po powrocie z przedszkola powie: Mamo byłem dziś niegrzeczny/a w przedszkolu i byłem na karze. W naszej głowie w ciągu jednej minuty tworzą się scenariusze: Co?! Dlaczego?! Co się stało?! Ale jak to?! Przyjrzyjmy się jak wygląda konsekwencja przedszkolna i domowa z perspektywy nas- rodziców, ale także nauczyciela wychowania przedszkolnego. 

       Już od narodzin dziecka mamy z doświadczeniem udzielają nam cennych porad: „Pamiętaj musisz być konsekwentna, bo dziecko ci wejdzie na głowę”, a my przyjmujemy te „cenne” rady i zastanawiamy się, co trudnego może być w ich realizacji. Wszystko jednak się zmienia … Dzieci bardzo szybko wyczuwają nasze słabości i potrafią nas świetnie testować. Ustąp raz, ustąp dwa razy, a już nasz najdroższy skarb ma na nas sposób. Wymuszanie płaczem, krzykiem, tupanie nogami, kładzenie się na podłodze- kto z nas tego  nie doświadczył i nie powiedział: A weź już to i daj mi spokój! Pewnie nieliczni z nas w tego typu sytuacjach pamiętają magiczne rady o konsekwentnym postępowaniu. Kiedy jesteśmy w sklepie i patrzy na nas mnóstwo ludzi, a nasze dziecko zaczyna wymuszać na nas kupno kolejnej zabawki większość rodziców idzie mu na ustępstwo. Wolimy być postrzegani jako kochający rodzice, a płacz dziecka wywołuje w nas przeświadczenie, że wszyscy się na nas patrzą. Takie zachowanie jest jednak spowodowane tym, ze jeżeli ustąpimy raz, czy dwa to chłonny umysł dziecka zapamięta jak postąpić kolejnym razem. Konsekwencja- pięknie brzmi, ale w rzeczywistości stanowi dla każdego rodzica wyzwanie. Zarówno matka, jak i ojciec toczą walkę sami ze sobą i często nieświadomie przyczyniają się do swojej nieporadności wychowawczej. Dzieci potrzebują mieć zaspokojoną potrzebę bezpieczeństwa, a daje im to właśnie osoba konsekwentna, która otacza je stanowczością, pewnością siebie. To, że zabronię czegoś dla dziecka, wyznaczę pewne granice nie sprawi, że będzie mnie ono mniej kochało. Dzieci bardzo szybko dorastają. W erze bezstresowego wychowania zacierają się prawidłowe relacje rodzic- dziecko. Często to my musimy słuchać naszego dziecka i postępować tak jak ono nam dyktuje. Ale czy będzie to dobrą podstawą  w jego dorosłym życiu. Nie zawsze tam wystarczyć będzie słowo: DAJ, TO MOJE, JA CHCE, KUP MI TO. 

      Ile razy zdarzyło nam się powiedzieć dziecku- za twoje zachowanie nic ci nie kupię (a jednak kupujemy mu co sobie wybrał), nie włączę ci bajki ( a włączamy telewizję, albo komputer dla świętego spokoju), marsz do swojego pokoju (a po minucie już siedzi obok nas). 

       Bycie konsekwentnym nie oznacza rodzica apodyktycznego, tyrana, a osobę asertywną, która potrafi powiedzieć stanowcze nie i wyznaczy granice dziecku: „ Kocham Cię i robię to dla twojego dobra, kiedyś mi za to podziękujesz.”

      Przedszkole- tu panują inne reguły niż w domu. Dziecko staje się członkiem społeczności przedszkolnej, musi przestrzegać zasad grupy, a nad bezpieczeństwem czuwa nauczyciel. To on ponosi pełną odpowiedzialność (także prawną) nad naszym dzieckiem. Dobry nauczyciel jest właśnie KONSEKWENTNY. Dzieci zawierają z nim umowę- kontrakt i wiedzą, że za łamanie reguł grozi im „jakaś” kara. Nie chodzi tu jednak o kary fizyczne. Tyle ile placówek tyle może być właśnie takich „kar”- negatywny znaczek na tablicy motywacyjnej, nie uczestniczenie w zabawie, siedzenie na krzesełku, czytanie kodeksu przedszkolaka. Nie dziwmy się więc, jeżeli u naszego dziecka na tablicy stanie czarna kropka, albo powie, że siedział na krzesełku i się nie bawił tylko zadajmy sobie pytanie co się stało. Rozmowa z naszym dzieckiem będzie tu bardzo pomocna, ale nie bójmy się także rozmowy z panią. Powstrzymajmy nasze emocje, nie atakujmy jej, a poprośmy żeby nam wytłumaczyła zaistniałą sytuacją. Często idealizujemy nasze dziecko i ciężko nam jest pogodzić się z tym, że czasami jest ono niegrzeczne. W grupie jest dużo dzieci i jeżeli nauczyciel za jawne łamanie  zasad tzn. bicie innych dzieci, mówienie brzydkich słów, kłócenie się, wymuszanie przymykałby oko to weszłyby mu one na głowę. W sytuacji kiedy zachowanie dziecka zagraża bezpieczeństwu jego samego, ale także innych dzieci niezbędne jest pokazanie dziecku pewnych granic. Panie w przedszkolu przykładają bardzo dużą cegiełkę do wychowania naszych dzieci. Funkcjonowanie w grupie rówieśniczej jest dla dziecka czasami początkowo wyzwaniem. Częstym zjawiskiem jest to, że rodzic mówi: Ojej tą pracę zrobił mój syn? Albo -Nie widziałem, że on potrafi się ubrać sam? Podziwiam panią, ze radzi sobie Pani z tyloma dziećmi na raz, ja mam z jednym problem. W dużej mierze kluczem do sukcesu jest właśnie konsekwencja. Dla dziecka, które ma wspaniałego, również konsekwentnego nauczyciela  staje się on autorytetem i często powie w domu, „Ale pani mówiła…” I słowo pani jest dla niego święte. Oczywiście nie chodzi mi tu o skrajne przypadki nadużywania kar, ale o jasne i sprecyzowane reguły. Coś jest wynikiem czegoś. Kara powinna być adekwatna do wieku naszego dziecka- jaki sens ma siedzenie pół godziny na krzesełku i patrzenie jak bawią się inni? Wykluczenie z zabawy w mojej ocenie ma służyć dla refleksji dziecka nad jego zachowaniem, przemyśleniu dlaczego postąpił źle, a przede wszystkim być czasem kiedy nauczyciel z nim porozmawia i wytłumaczy mu jak powinien się właściwie zachowywać. Posadzenie dziecka, zostawienie go samego sobie nie przyniesie żadnego rezultatu- bo ono czasem nawet nie wie dlaczego siedziało i nie uczestniczyło w zabawie. 

 

fg6a6764

tekst: mgr K. Zadykowicz

Close