Close
Close

Brak produktów w koszyku.

Śmierdzące sprawy

Śmierdzące sprawy

[fb_button]

Kiedy myślisz, że nic Cię już w życiu nie zaskoczy jesteś w błędzie. I to w gigantycznym błędzie.

Dwójka małych dzieci to spory orzech do zgryzienia, trójka! Ale zaraz, najpierw historia namber łan. Mój mąż, jego drugie oblicze to oblicze komputerowca. Takiego jak z filmów, no może poza wyglądem, bo brak mu okularów (choć zaraz! Niedawno zrobiliśmy na zamówienie!) i brak mu tego lica pryszczatego i kości sterczących. Siedzi przed tymi swoimi komputerami, a tych komputerów tyle, że musieliśmy miejsce zamieszkania zmienić. A skoro na komputerach zna się jak nikt, więc komisja wyborcza uznała, że po przeliczeniu głosów, nikt inny tylko on, będzie je do komputera wprowadzał w niedzielę. Bojowe zadanie! I ja – żona nieporadna, która jak tylko zostaje z dwójką dzieci sam na sam, to ma mokre pachi i psychotropy musi brać. No może nie jest tak źle, bo tej niedzieli wiedziałam, że podołam. Od godziny dwudziestej do północy, musiałam być z nimi sam na sam. Po zmianie czasu chyba oszaleli. Kąpiel się przesunęła, więc schemat taki jak zawsze. Wsadzam dwóch do wanny, biegnę prasować piżamki, najpierw jednego myję, przebieram, później drugi. W międzyczasie zabawa, pluskanie, wyobraź to sobie, film, sielanka, szczęśliwe uśmiechnięte dzieci i…

Z prasowania wybił mnie krzyk, a jak jest krzyk to znaczy, że coś się dzieje, biegnę ile tchu w płucach, ile sił w nogach, przebiegam przestworza korytarza, pokonuje go w najdłuższą sekundę mego życia. Zabiegam, żyją, podchodzę bliżej, a tam wśród zabawek pływają niezidentyfikowane obiekty zwane… kupą.

Tak, jedno krzyczy, bo nie chce w tym się bawić (starsze), a drugie płacze, bo nie wie co się z nim dzieje i dlaczego zabawek robi się coraz więcej. Serio.

I w tym momencie dowiedziałam się dlaczego Bóg stworzył mężczyznę i kobietę i kazał im się wiązać w pary. Byłam sama, musiałam w mig wyłowić to co się dało, oraz musiałam dokładnie wyszorować sprawcę i poszkodowanego. Obydwu naraz. Ale się udało, wykonałam mission impossible.

 

Historia namber tu:

Kiedy siedzisz w domu cały dzień, chcesz gdzieś wyjść, Kiedy wychodzisz z nimi, ze swoją trójką dzieci (nasz przypadek: mąż + syn pierwszy + syn drugi) chcesz jak najszybciej wracać. I tak jest zawsze, przyznaj mi rację, jesteś w domu, chcesz z niego wyjść, jesteś poza nim – chcesz wracać. A magią takiego stanu są Twoje dzieci.

Tego dnia umówiliśmy się ze znajomymi na obiad i spacer, i praaawie się udało, prawie dojechać na miejsce na czas, prawie się nie spóźnić! Już prawie prawie, ale los postawił nam na przeszkodzie… kupę. Kiedy dumna z siebie, że zdążymy kończyłam ubierać dziecko pierwsze, drugie właśnie kończyło swoje egzorcyzmy związane z ubieraniem się, wiedziałam, że zdążymy.

Dwa małe Czesie potupały do samochodu i my za nimi. Wcisnęliśmy kurczaki w ciepłe foteliki, zapieliśmy pasy, i…. czujemy mega brzydki zapach, ale taki, że umierać można. Tatko krzyczy, że nie da rady oddychać i wszczyna śledztwo ‘kto wdepnął w kupe? No kto? Oliś, Kuba pokażcie buciki!!’. Oglądamy a tu nic, Tatko patrzy na swoje buty i… zgadnijcie kto wdepnął? No kto??!

1FG6A5466 2FG6A5392 3FG6A5315 4FG6A5435 FG6A5301 FG6A5346 FG6A5395 FG6A5398 FG6A5433 FG6A5438 FG6A5453 yFG6A5305

 

Close