Close
Close

Brak produktów w koszyku.

Brak wiary w siebie podcina skrzydła

Brak wiary w siebie podcina skrzydła

[fb_button]

Mam tę swoją dwójkę przecudownych synów i wiem dokładnie co bym im chciała w życiu dać. Nie chodzi tu o wartości materialne, ale duchowe. Chciałabym im dać przede wszystkim wiarę w siebie, której ja całe życie nie miałam. Nikt we mnie nigdy nie wierzył, żyłam z takim przekonaniem co wolno, a co nie. Co wypada, a co nie wypada. Przykładowo przeczytajcie wpis Żudit(kilk), opisywała swoje życie jako szczęśliwe, od tej duchowej strony, ale już jeśli chodzi o zaplecze materialne, to nigdy się nie przelewało. Czytam i czytam i kieruję moje myśli w (teraz już wiem, że) złym kierunku. Myślę sobie, Judyta! Jak możesz pisać, że Ci się nie przelewało! Wszystko miałaś pod nosem i jeszcze Ci mało! Co na to Twoja rodzina!

Wszystko runęło, gdy przeczytałam komentarz jej mamy:

‘Nie dziwię się,że weszłaś do elity blogerów polskich bo fantastycznie piszesz po tak krótkim czasie pisania bo raptem parę miesięcy i jak nie wygrasz tego konkursu to ktoś z jury chyba się nie zna ,ale tam chyba nie są głupi ludzie i talent docenią a ja się cieszę,że pniesz się w górę i coraz więcej ludzi tu zagląda chociaż nie wielu się wpisuje…..a tak na marginesie to mam nadzieję,że moje wnuki to kiedyś urodzą się z miłości tak jak dzieci a nie z wyrachowania i zimnej kalkulacji czy się opłaca bo dziecko nie chciane i nie kochane chociaż bogate będzie najbiedniejsze bo pozbawione ludzkich uczuć.’

 

Koparę zbierałam z podłogi, że jej mama to tak mądra osoba. Nawet nie przeszło przez myśl zarzucenie swojemu dziecku, że coś źle zrobiło. Mianowicie jeszcze ją pochwaliła! Za styl pisania, za dobry język i dała reprymendę, że fundusze to nie wszystko, że najważniejsza jest miłość i to dzieci powinny być jej owocem. A nie zimne kalkulacje.

Mama Judyty wierzy w swoją córkę i we wszystkie swoje dzieci. Jakie by nie były.

Mi zawsze brakowało mojej mamy, z którą piłam herbatkę w tyci zestawie herbacianym, która na maszynie szyła mi strój na zabawę choinkową w przedszkolu. Myślę, że tylko dobry rodzic tak naprawdę jest uwierzyć w swoje dziecko, jakie by nie było.

Gdyby któryś z moich chłopaków miałby ochotę zostać księdzem, gejem, czy przejechać rowerem całą Europę, będę go wspierać. Kupię mu rower, czy szatę, czy co tam będzie trzeba. Oczywiście w głębi ducha będę analizować dlaczego nie wybrał tradycyjnej drogi, ale wiem, że gdy będę go wspierać, to będzie szczęśliwy. Nie chcę wywierać na nich wpływu, nie chcę by przeze mnie się stresował, bo stres to czynnik wpływający na wiele chorób.

Dzieci potrzebują tej wiary od rodziców, bo to oni w ich życiu są najważniejszymi osobami, którzy przygotowują je do startu. Są fundamentem nowego życia.

Zastanówcie się ile rzeczy w życiu byście popełnili, gdyby rodzice w Was wierzyli? Zdobylibyście góry, nie poszlibyście na studia, tylko na przykład za granice podbijać świat! Oczywiście też Wasi rodzice mogli robić to z troski, że mogłoby się coś stać i tak dalej. Ale trzeba się nauczyć to rozgraniczać. Zawsze uważałam, że gdzieś na górze koniec nam jest zapisany, i jeśli ma coś się stać, to stanie się to na prostej drodze, w autobusie, do szkoły czy do pracy. Gdybym wychodziła z założenia, że coś ma się stać to wszyscy byśmy siedzieli w domu 24h/dobę. Albo w jakimś bunkrze, bo dom może się zawalić, może się zacząć wojna i tak dalej. Możemy popaść w paranoję tak dumając, albo obrać całkiem nowy schemat myśli.

Może gdybym w siebie wierzyła, to i blog obrałby całkiem inny kierunek od samego początku? Miałam w sobie taką blokadę – nie pisania wszystkiego. Miało być szczęśliwie i na dziecięce tematy. Ubranka i słodkie minki. Może bym nie poszła na studia, i nie była tu gdzie jestem? Oczywiście jestem szczęśliwą osobą, ale takie ‘może’ w mojej głowie pozostanie zawsze.

Wiem, że bardzo ciężko być rodzicem, nie doświadczyłam jeszcze tego o czym Wam pisze, moje dziecię nie ma kilkunastu lat. Ale właśnie dlatego o tym pisze, bo pamiętając schemat mojej młodości, nie chcę go powielić moim dzieciom. Ma to mi w krew wejść, ta wiara w nich, te wsparcie! Mają mieć najlepiej w życiu jak się da! Wycisnę z siebie ile mogę najlepiej. Oczywiście to wszystko w otoczeniu miłości, z małymi zgrzytami, bo będę ich chciała uchronić przed całym złem świata, a do używek teraz łatwy dostęp. Te zgrzyty, to też nie może być strach i lęk przed nami- rodzicami, bo w takich momentach stąpamy po bardzo cienkim lodzie. Nasze dzieci muszą być pewne siebie i muszą pokładać w nas całą swoją ufność, my musimy ich nakierować, ale nie wskazywać im drogi.

Rozsądne rodzicielstwo to ciężki orzech do zgryzienia, ale i bardzo ciężka praca, jakby nie było, zawsze słuchajmy głosu naszego serca. To ono nam wskaże właściwą drogę w wychowaniu.

 

1inst

 

Close