Close
Close

Brak produktów w koszyku.

Blogging…

Blogging…

[fb_button]

Kopciuszek całe życie chodził ze spuszczoną głową. Był neutralny, nie wyróżniał się, ani zbytnio nie zwracał na siebie uwagi. Był chowany pod skrzydłami babci. Tak musiało już być, choć się nie przelewało, to tak naprawdę niczego nie brakowało. Był świeży chleb i ciepły obiad codziennie.

Ale kopciuszkowi czegoś brakowało, takiego spełnienia w życiu, rozwijania pasji. Gdy tylko wyrwał się z małego miasteczka, na studia, rozpostarł swoje skrzydła by zacząć nowe życie. By zacząć realizować marzenia i być jeszcze bardziej szczęśliwszym.

 

Bla bla bla… Znacie to, prawda? Ten kopciuszek to ja. Babcia nauczyła mnie dobroci i pomocy. Wiary w każdego człowieka. Ona pomagała wszystkim, czy choćby to był leżący pijak na ulicy, czy bezdomny. Opowiadała jak miała dwadzieścia kilka lat i mieszkała w starej chatynce naprzeciw więzienia. Nosiła tam codziennie chleb dla głodnych więźniów, rzucała go przez ogrodzenie by więźniowie podczas spaceru mogli się najeść. Mimo, że groziło to jej karą grzywny, nie przestawała. Pomagała wszystkim. Wzięła też pod swoje skrzydła 7 letnią dziewczynkę, i jej brata – rok i dziesięć miesięcy, gdy zabrakło ich rodzicielki. Tak, to byłam ja. Babcia pomagała nieustannie. Pamiętam jak po śmierci mamy dostaliśmy rentę, bagatela 200zł miesięcznie! Nie wydawała tego na nasze potrzeby, odkładała grosik do grosika, bo twierdziła, że to są pieniądze dla nas, by wynagrodzić nam śmierć mamy. Dzięki temu mieliśmy lepszy start z bratem w dorosłe życie. Dzięki tym oszczędnościom mogłam zrobić wkład własny w kredyt. A ona karmiła nas i ubierała ze swojej małej pensji, a później emerytury.

Kredyt! No właśnie, kredyt. Mamy, taki duży. Mejli dostaje kilka dziennie na jego temat. Zaprzestanę odpowiadania, a dlaczego…?

Dlatego, że właśnie zawsze wierzyłam w ludzi, a teraz już przestaje… Że nigdy nie odmówiłam pomocy, nigdy dla mnie nie było problemem popilnowanie psa, dziecka, czy pożyczenia komuś pieniędzy. Pomocy w znalezieniu pracy, posprzątaniu w domu, przytuleniu, czy kupieniu ziemniaków z sosem dla bezdomnego pod jadłodajnią… Nie to, że się chwalę, ale zaraz zrozumiecie do czego zmierzam. Zmierzam do tego okrutnego blogowego światka. Może zacznę od tego, że blogerki zawierają przyjaźnie tylko dla tak zwanego fejmu? Stają się wampirami energetycznymi, zabierają wiele czasu. Ty im robisz dobrze, robisz im grafikę, linkujesz je, bo przecież masz dużo fanów, a ona na ciebie za plecami gada. Że jesteś taka, siaka i owaka. No właśnie, nigdy nie rozumiałam tego gadania za plecami? Ja jak mam coś do kogoś to mówię stary nie obraź się ale….

Poprzez proszenie o adres, wysyłanie prezentów, a później co? Dostałaś ode mnie prezent, dlaczego go nie pokazałaś? Dlaczego nie podlinkowałaś do mego bloga?! No ludzie opanujcie się! Ja wysyłam prezent z sympatii, w podzięce za pomoc, a nie po to by budować sobie staty.

Blog roku. Nie jesteś w 10tce? Bo ci co są w 10tce to na pewno kupują głosy… Trzeba to nagłośnić!  Do takich oskarżeń już się przyzwyczaiłam, ale to co teraz się dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Co każdy piątek koło godziny 22-23 mój blog pada. Wyświetla się komunikat Forbridden. Najgorsze jest to, że serwer na którym mam postawiony blog, pracuje tylko od poniedziałku do piątku i sprawca o tym wie. Na szczęście chłopaki z serwerowi jednak  pracowali w każdą sobotę. Piszę im, że co Wam odbiło, wyłączyliście mi serwer, zablokowaliście domeny? Że nawet nie mogę ludziom przekierowania zrobić, że ‘Bubki przepraszają za niedogodności’. Oni odpisują, że ktoś się próbuje prawdopodobnie włamać na bloga. Piszą jaki numer IP i że ten numer kilka razy na sekundę wbija na bloga. Tak działają właśnie programy do łamania haseł. Nr IP sprawdziliśmy, mniej więcej znamy sprawcę i wydaje mi się, że z taką sprawą można pójść na policję.

Ale w dalszym ciągu nie wiem, czy mam to sobie kojarzyć z blogiem roku… Że to zaczęło się dziać od kiedy się zgłosiłam, że to konkurencja.

Wczoraj kiedy ten blog mi wyłączyli, łzy pociekły mi jak grochy, że to za duży stres dla mnie. Że umówiona jestem na postów kilka, a tu takie krzaki, że czytelnicy nie maja jak wejść, że ludzie wierzą we mnie, a mnie nie ma.

Dziś już za dużo tego wszystkiego się nazbierało, gdy dostałam mejla od chłopaków z serwera, że to znów ta sprawa, koparę zbierałam z ziemi. Bo ludziom to się w *upach poprzewracało. Zawsze się cieszyłam czyimś szczęściem, zawsze chciałam jak najlepiej dla każdego człowieka na ziemi, ba! Człowieka! Dla nawet każdego najmniejszego zwierzęcia! Zawsze ufałam, odpisywałam na mejle, prawde pisałam, otwierałam się. Teraz wiem, że chyba nie mogę, wiem, że im więcej będę blogować, tym więcej będzie takich rzeczy się dziać. Blogowanie naprawdę odbiera wiarę w ludzi…

DSC00046 DSC00049 DSC00059 DSC00067

 

Close