Close
Close

Brak produktów w koszyku.

baj baj smoczusiu!

baj baj smoczusiu!

[fb_button]

z wielkim smutkiem, żalem i bez mego udziału, stało się. pisałam Wam, byłam w szpitalu i po prostu się zagubił, a że tyle było zajęć i spraw, że zapomniało nim po prostu. postanowiłam Wam napisać parę rad jak to zrobić bezboleśnie dla malucha (boleśnie dla mamy, bo bez tego smoczusia nasz dzidziuś nie jest już dzidziusiem malutkim, tylko dużym chłopcem).

1. Zabieraj go jak najczęsciej z pola widzenia.

Jak byłam jeszcze w ciąży to zauważliśmy z Tatkiem, że problem coraz większy, że coraz bardziej Bubek potrzebuje smoczusia. na zwykłe zakupy bez niego nie dało się wyjechać, trzeba było się zawracać jak się zapomniało, bo byłby lament głośny. smoczuś nie dał rady sam poleżeć na półce, bo Bubi go zabierał od razu. więc zapobiegawczo staraliśmy się by nie leżał w jego zasięgu wzroku, bo w pewnym czasie był juz taki moment, że nie rozstawał się z nim ani na minutkę.

2. Podejmij decyzję tu i teraz

U nas czas na odsmoczkowanie wybrał się sam, gdyż smoczuś się po prostu zagubił. proponuję by było go stopniowo coraz mniej, i w końcu żeby zniknął, słyszałam też o odcinaniu końcówek, czy oddawaniu go młodszym dzieciom, myślę, że to jest większy żal dla dziecka, gdy widzi, że jego smoczuś jest zepsuty, że ktoś go zabrał, a na zniknięcie smoczusia jest następna rada:

3. Spędzaj czas aktywnie

Spędzajcie czas tak aktywnie, by wieczorem dziecko po prostu ‘padło’. wiem, że tak było z Tatkiem gdy ten smoczuś się zgubił. Bubi jeździł z nim do pracy, do klientów, załatwiać sprawy, jeździli na obiad, przyjeżdżali też przecież do mnie do szpitala, późne popołudnia spędzali na placu zabaw z innymi dziećmi. jego czas był tak intensywnie zorganizowany, że nie miał czasu pomyśleć o smoczusiu, poznawał nowe miejsca, nowe osoby, było bardzo aktywnie, że wieczorem gdy kładł wykąpany głowę do poduszki zasypiał w minutkę. myślę, że to jest najlepsza z możliwych rad przy odsmoczkowaniu

4. Znieczulica

Przyznajcie się Drogie Mamy, że smoczuś był lekiem na każde marudzenie, ból czy łzy. jak wróciłam do domu, to było kilka takich akcji, że od razu bym podała smoczusia dla załagodzenia sytuacji Bubkowi, prosiłam Tatke o kupienie go. on był twardy i mówił, że skoro tyle dni wytrzymał, to nie będziemy kupować. sama nie miałam jak wyjść do apteki, więc smoczusia jak nie było, tak i nie ma do tej pory. na marudzenie, zamiast smoczusia najlepsze jest odwrócenie uwagi – wspólna zabawa,  rozmowa, tańce, zawsze coś wymyślimy:)

Ale to nie wszystko, do tej pory cały czas rozmyślam, że przez pryzmat tego smoczusia widziałam mego synka, jako jeszcze malutkiego dzidziusia, a teraz bez niego wydaje mi się być dużym chłopcem. Czasem tęsknie za tym widokiem;) a jak sytuacja wygląda u Was? Wasze dzieci jeszcze ze smoczusiem? czy planujecie odsmoczkowanie? czy jeszcze o tym nie myślicie? Szczerze Wam powiem, że Bubi dla mnie mógłby chodzić z tym smoczusiem jeszcze trochę, ale Ci mężczyźni… ;)

DSC02987 DSC03327 DSC03724

 

Close