Close
Close

Brak produktów w koszyku.

strata

strata

[fb_button]

Widziałam ją. tak jakbym widziała siebie sprzed kilku lat, schowana pod ścianą, wypięta tyłkiem do całego świata. zabieg w nocy, łzy, brak makijażu.
Straciłam ciążę na wysokości 6tygodnia w `09roku, zostałam skierowana przez lekarza prowadzącego do szpitala. nie miałam pojęcia co mnie będzie czekało.. tzw skrobanka, w środku nocy, gdyż przyjechałam wieczorem, a później jakby świat mi się zawalił. strasznie chciałam tego dziecka, najmocniej na świecie, niczego bardziej nie pragnęłam… ciągle o tym myślałam, jadąc na zabieg, nie pamiętam jak wracałam, narkoza.
otworzyłam oczy w środku nocy, sama jak palec bez bliskiej mi osoby. półmrok, lekkie światło, na sali 8 kobiet razem ze mną. ja – pusta i 7 brzuchatek dookoła, położna podchodziła do każdej sprawdzała puls dziecka, każde bicie serduszka było dla mnie jak nóż w serce, że do mnie nie podejdzie, że u mnie nic nie ma. jestem pusta, pusta w środku. nie ma we mnie życia…
pisałam już Wam, pisałam Wam o tym, że ciężko było mi się pozbierać, podnieść, nie chciałam ponownie zajść w ciążę, bo bałam się znówtej straty, potrzebowałam kilka lat.
pisałam Wam, że śniła mi się później dziewczynka na fotografii. na tej fotografii my, ja i robert, za nami łódka, a przy nas mała dziewczynka z gęstymi brązowymi włosami do ramion, machała mi rączką. jak żywa, a wiatr rozwiewał jej włosy, ta fotografia stała na komodzie, przyglądałam jej się kilka dni po stracie w snach..
jak zaszłam z Bubim w ciążę, byłam pewna że to będzie dziewczynka, ta, która mi się śniła, że wróci do mnie. jednak nie wróciła..
dla tak młodej osoby jaką wtedy byłam, było to coś nie do pojęcia. dziś sobie zdaję sprawę, że takie rzeczy się zdarzają.. że to była fasolka, taka kropeczka mała, ciąża na takiej wysokości, gdzie niektóre kobiety nawet nie wiedzą, że w niej są i ronią samoistnie. teraz to wszystko wiem, ale wtedy nie wiedziałam, nie mogłam patrzeć na te brzuchate. zazdrościłam im z całego serca.
i wczoraj ja byłam tą brzuchatą, ja i moja sąsiadka. w nocy przyjechała, bez żadnych rzeczy nowa dziewczyna, bez brzucha.. zapłakana.
spadła ze schodów, straciła ciążę.
musiała nas znosić, bicie serduszek, nasze brzuszki. nie patrzyłam w jej stronę, choć chciałam podejść i powiedzieć, słuchaj ja też, słuchaj pozbierasz się, życie przed tobą, dziećmi się nacieszysz… chciałam przytulić. ale wiedziałam, że ona sama, że ona sama musi się podnieść w sobie, wszystko przemyśleć, za parę lat zrozumie tak jak ja..
i tak leżała pod ścianą schowana, wypięta tyłkiem do całego świata, przyjechała z zabiegu w nocy, łzy nieustanne i brak makijażu…

 

Close