Close
Close

Brak produktów w koszyku.

NEWS DNIA

NEWS DNIA

Normalnie nie uwierzycie jakie tu rzeczy na oddziale się dzieją. Hot ploteczki (lubimy:)) wokół Mam, kogo tu wypisali, a kogo przyjęli, jaki dzidziuś, w jakim wieku, na co chory, która mama stwarza problemy, chodzi palić. Jest tu taka jedna mama, co jest obiektem mega ploteczek, rękaw zwisa, stanik widać, szal uwiązany, w nocy wybiega, wraca nad ranem, dziecko chodzi sobie samo po korytarzu. Zajmuje się nim ktoś inny, lub rozrabia w świetlicy. Mój mąż np. dziś chciał się dobić do szafeczki, w której są nasze rzeczy. Wyobraźcie sobie, że one są zamknięte w pomieszczeniu pod prysznicem, przez pół godziny tam chodził co rusz. W końcu wychodzi ta właśnie pani, i pyta jej, co tak długo, a ona kokieteryjnie, że przecież musiała się zrelaksować. Mhm…

Dodatkowo mieliśmy dziś na korytarzu coś, co poprzechodzi ludzkie pojęcie. Była nawet telewizja i radio. Rzecznik prasowy szpitala nawet wszedł do nas do sali, pytać czy któraś z nas chciałaby się wypowiedzieć do radia, bądź być w TV. Oczywiście przecząco pokiwałam głową, po co mi jeszcze to, do tego wszystkiego. Ale zacznę od początku. Po co oni przyjechali? Otóż dlatego, że wczoraj poszpachlowano dziury w ścianach, a dziś przyjechali studenci z wymiany, szkicowali, rysowali, i paciali farbą ściany i siebie nawzajem. Niby to jakaś fundacja itp. Tak to nam przedstawiono. Wszystkie Mamy entuzjastycznie do tego podeszły, że będzie pięknie, kolorowo, bajkowe postacie na ścianach. Tak naprawdę wyszły małpy, ryby kurczaki i balony. Studenci to zwykli studenci z wymiany, wszyscy rechotali po angielsku, zamiast to wszystko szybko skończyć, byśmy mogli przejść po korytarzu nie zabijając się o folie. Pielęgniarki to potykały się non stop, gdyż przyznam że pracują tutaj ciężko. Mają dużo pracy.

Najbardziej chichrałyśmy się z sąsiadką z tego, że co oni sobie pomyśleli. Ci studenci z wymiany. Przyjechali do biednej Polski, zobaczyli jaka bieda w szpitalach, pomalowali im ściany za free, że to takie wydarzenie niespotykane (malowanie ścian), że aż telewizja przyjechała!

Takie jest moje zdanie, że to powinno być normą. A nie wielkim wydarzeniem. Dodatkowo jeśli już to robić, i wydawać na to pieniądze, to z głową i profesjonalizmem. Są przecież szkoły plastyczne, studenci stamtąd chętnie myślę też by przyjechali.

Później okazało się, że tak tę robotę skiepścili, że przyszły już nasze (polskie) studentki i po nich wszystko poprawiały. Dla nich to była zabawa, a tu w niektórych salach dzieją się różne rzeczy. Każdy przechodzi swój mały koszmar.

My akurat próbowaliśmy zasnąć, nie powiem, że to przeszkadzało. Szliśmy też raz na stołówkę, nie zeszło to jedno z drugim z drogi, ani na przepraszam, ani na ‘sorry’. Może u nich inna kultura?;)

Ale powiem, że kolory są żywe, Bubek się przygląda chętnie. Zawsze to jakiś plus, gdyż przedtem na korytarzu wisiało zdjęcie gołego cycusia i dziecka z otwartym buziakiem. Nie wiemy z Tatkiem, co Bubi w tym zdjęciu widział, ale tak się cieszył za każdym razem jak je widzi i wyciągał rączki. Zdjęcie zabrano, na rzecz malowideł, więc dobrze że te chociaż dla niego się spodobały :)

Dodatkowo jesteśmy zdrowi, nasz sąsiad też, trzeciego z sali nie ma, wypisali. Mamy na drzwiach przez oddziałową naklejoną karteczkę, informującą o izolacji. Tak jak byśmy kogoś zarażali śmiertelnie:) Ale tylko po to by przez weekend nikogo do nas nie dopisali. Bo jak dopiszą kogoś z chorobą to kaput.

Powinniśmy wyjść w poniedziałek. Bo dopiero w niedzielę skończy się antybiotykoterapia (7 dniowa). Dziękuje Wam za wsparcie na fb i komentarze, tu, na blogu. Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama z Bubim w tym wszystkim, i też Wasze opowieści sprawiły to, że ten światek nie jest taki obcy. Że prawie każdy z nas miał styczność z tym szpitalnym klimatem. Oby poraz ostatni.

Zdrówka!

3f3b422c4d6c11e3a9bb0e5645a1b249_7 065415fa4ddb11e39d6d127553f729f8_7 abb0972c4cfe11e3b0981289c86278ad_7 eff64bb64e0211e395af12cdc849cb9b_7

 

Close